Klasyki Polityki

Dennis, Pan Wszechświata. Jak boss biznesu napytał sobie biedy

Dennis Kozlowski przed sądem na Manhattanie. Szybko stał się symbolem nowej klasy biznesmenów hulaków Dennis Kozlowski przed sądem na Manhattanie. Szybko stał się symbolem nowej klasy biznesmenów hulaków Gamma / BE&W
Można by powiedzieć, że Dennisa Kozlowskiego zgubiła miłość do antyku, ponieważ wideo z wyprawionych przez tego bossa biznesu rzymskich bachanaliów stanowiła koronny dowód na jego procesie w Nowym Jorku.

Były naczelny dyrektor (CEO) potężnego konglomeratu Tyco stoi pod zarzutem złupienia kierowanej przez siebie firmy na około 600 mln dol., które miały pójść na pokrycie wydatków takich jak: stojak na parasole za 15 tys. dol. w apartamencie na Manhattanie, przetykana złotem zasłona do prysznica za 6 tys. dol., kosz na śmieci za 2 tys. ... I najbardziej smakowity kąsek: przyjęcie urodzinowe na Sardynii z baletem w tunikach ze starożytnego Rzymu i służącymi w kostiumach gladiatorów.

57-letni Kozlowski należy do rosnącego grona szefów największych amerykańskich korporacji, za których zabrali się ostatnio prokuratorzy. Po aferalnym bankructwie Enronu w 2001 r. nie ma bodaj miesiąca, by telewizje nie pokazywały niedawnych „panów Wszechświata” maszerujących do sądów, niekiedy w kajdankach – widok miły sercu drobnego ciułacza-akcjonariusza. Na coraz większy brak umiaru bossów wielkiego biznesu – z których jednak tylko część łamie prawo – Ameryka odpowiada głównie paragrafami, zaostrzonymi karami i regulacjami mającymi ograniczyć patologie i nadużycia. Czy powściągną one rozpasanie menedżerów biznesu?

Koncern Tyco był 30 lat temu jednym z wielu sporych, lecz mało znanych firm wielobranżowych. Dennis Kozlowski, syn policjanta z New Jersey, pracował wtedy jako skromny audytor po studiach, na które zarabiał grą na gitarze na polskich weselach. Zwerbowany do Tyco, dał się tam poznać jako bystry i skutecznie ograniczający biurokrację specjalista od akwizycji innych przedsiębiorstw – głównej metody ekspansji przyjętej przez ówczesnego szefa. Po jego odejściu na emeryturę w 1992 r. Kozlowski został jego następcą i kontynuował marsz Tyco na szczyty poprzez pochłanianie kolejnych korporacji.

Polityka 50.2003 (2431) z dnia 13.12.2003; Świat; s. 56
Reklama