Powiedzieć matce dzieciaka, że jest piękna jak kura? To się obrazi. Że – piękna jak kwiat? Będzie jej miło. A są na świecie kury piękne jak kwiaty. Od czubatki lokowanej wielbłądziej nie można oderwać oczu. Coś z wielkiego gołębia, coś z szyszki sosnowej: cudo. Kurę jedwabistą pragnie się natychmiast pogłaskać. Wygląda jak siostra puchatego kota. Nikt prócz cesarza w Chinach nie miał prawa jej hodować. Oczy ma ciemne i czarną krew, a koci puch na jej czarnym ciele może mieć barwę białą, czarną, niebieską, żółtą, czerwoną i dziką. Buzię ma dziobiastą i po tym rozpoznasz, człowieku, że to zjawisko – to kura.
Pierzasty wykwit piękna
– Hodowanie kur ozdobnych rozpowszechnia się w klasie średniej – mówi znany ornitolog dr Andrzej Kruszewicz. Ten i ów dorobił się domu za miastem, ma jaki taki grosz w banku i nie chce się już żyłować na wczesny zawał serca. Daje sobie luz. Osiada na kurach ozdobnych. W nich się wyżywa. Przestaje widzieć w kurze wsad do rosołu, a zaczyna – wykwit piękna.
Może hodować psa. Lecz choć miłe, nie jest to zajęcie twórcze. Nie wniesiesz na psa ciapek ani ubarwienia, którego byś pragnął. A na kurę – owszem. Frank Peschke, słynny hodowca, zaleca, by w czarnej czubatce polskiej tolerować białe pióra tylko w czubie, a kurę białą strzec przed zbliżeniem z żółtą, bo się u potomków barwy zapaskudzą. Kurę niebieską należy skoligacać z czarną, w przeciwnym razie dzieci będą zbyt brązowe. Kogut prążkowany powinien być jaśniejszy od kury, inaczej potomstwo będzie miało prążki zbyt ciemne, a ubarwienie rozmyte. Hodowca musi bowiem koligacić ptaki tak, by uzyskać barwy i nanieść na kurze pióra rysunek, wymagany w standardzie danej rasy.