Społeczeństwo

Łagodniejszy wyrok za znęcanie się nad kurą. Bo nie jest psem

Kura tak samo odczuwa ból i strach, też może być przyjacielem domu i wcale nie musi być przeznaczona do konsumpcji. Kura tak samo odczuwa ból i strach, też może być przyjacielem domu i wcale nie musi być przeznaczona do konsumpcji. Capri23auto / Pixabay
Czy można bezkarnie maltretować kurę tylko dlatego, że przez prawo nie jest traktowana jak zwierzę domowe, towarzyszące człowiekowi?

Tekst w „Gazecie Wyborczej (z 12 lipca) budzi zgrozę. Trudno nawet powiedzieć, co jest bardziej poruszające: opowieść o kontrowersyjnej decyzji sądu, czy o zdarzeniach, jakie tenże sąd miał osądzić.

Skazany za zabicie kury

Przed obliczem wymiaru sprawiedliwości we Wrocławiu stawał Damian P., sądzony za znęcanie się nad zwierzętami. Ten osobnik, o wyobraźni prawdziwie szokującej, znajdował przyjemność w umieszczaniu kotów w pralce automatycznej, którą następnie uruchamiał, włączając program prania i wirowania. W piekarniku przypiekał zwierzęciu ogon, a innemu jeszcze wkładał do uszu i odbytu długopis. Kolejnego kociaka zgniótł w wersalce. Wspomnianą wyżej kurą tak długo i z zaangażowaniem rzucał o ścianę, aż pozbawił ją życia. Zdaniem prokuratury działał ze szczególnym okrucieństwem w celu zadania bólu i cierpienia zwierzętom. Nic dodać, pan prokurator prawidłowo to ocenił.

Za te właśnie czyny sąd skazał Damiana P. na dwa lata więzienia. Bezwzględnego. Połowa kary, rok, wymierzona została za znęcanie się nad kurą właśnie. Sąd Rejonowy dla Wrocławia Krzyków wykazał się prawdziwym zrozumieniem sytuacji, choć można się zastanawiać, czy za czyny popełnione przez Damiana P. kara nie powinna być dotkliwsza, maksymalna, jaką przewiduje kodeks za maltretowanie zwierząt. To przecież sadyzm w czystej postaci, znęcanie się brzmi nieco jak eufemizm.

Tu jednak wkroczył do akcji obrońca, wnosząc apelację. Bo karę postrzegał jako zbyt dolegliwą dla młodego człowieka. Zwłaszcza za znęcanie się nad kurą.

Czytaj także: Jak karać za znęcanie się nad zwierzętami

Sąd nad kurą, a nie oprawcą

Sąd Okręgowy podzielił ten pogląd i złagodził karę. Za kurę należą się tylko trzy miesiące więzienia – orzekł. Bo kura to nie pies czy kot, uznawane za przyjaciół domu. Kura nie jest zwierzęciem towarzyszącym, lecz typowo hodowlanym, przeznaczonym do konsumpcji. Nie powinno się jej maltretować, ale też za zamordowanie kara należy się łagodniejsza. Bo – zdaniem sądu – maltretowanie kury jest mniej szkodliwe społecznie.

Pytanie: dlaczego? Kura tak samo odczuwa ból i strach, też może być przyjacielem domu i wcale nie musi być przeznaczona do konsumpcji. Jest istotą, której należy się ochrona i odpowiednie traktowanie. Zresztą kura to czy nie kura, sąd oceniał zachowanie człowieka w stosunku do innej istoty.

Znęcanie się zawsze jest szkodliwe społecznie

Znęcanie się jest szkodliwe społecznie, bez względu na to, czy obiektem jest koń, pies czy ptak domowy. Wyrok Sądu Rejonowego miał takie właśnie przesłanie. Tymczasem Sąd Okręgowy tej słusznej ze wszech miar intencji zaprzeczył. Stanął w obronie sadysty, bo co do tego wątpliwości nie ma żadnych. Ktoś, kto wkłada do piekarnika lub pralki kota, kto zwierzę rozgniata w wersalce, dla przyjemności zadawania cierpienia, jest sadystą i można się jedynie zastanawiać, czy jest zrównoważony psychicznie. Kura nie ma tu nic do rzeczy. Bo jutro może to być dziecko sąsiada albo babcia, a nawet mamusia. Czemu by jej nie włożyć długopisu do odbytu i popatrzeć, jak cierpi?

Ostatecznie odbył się sąd nad kurą, a nie jej oprawcą. Traktowanie kury jak istoty zasługującej na mniejszą ochronę niż pies jest usprawiedliwianiem dla sprawcy jej cierpienia. A to jest dopiero prawdziwie szkodliwe społecznie. Tym bardziej że Damian P. był już karany za znęcanie się nad zwierzętami, czyli był recydywistą.

O tym, kim w rzeczywistości jest Damian P., sąd mógł się przekonać wkrótce, bo skazany ani myślał o odbyciu kary, nie zamierzał zgłosić się do zakładu karnego, a jego obrońca robił wszystko, by go wspomóc, występując o odroczenie kary. Na szczęście sąd odrzucał jego pisma, domagając się doprowadzenia skazanego do więzienia. Trwało to trzy lata i nie wiadomo, jak by się skończyło, gdyby sprawą nie interesowały się media. Damian P. trafił ostatecznie tam, gdzie jego miejsce, do więzienia, ale sentencja wyroku pozostaje. Bulwersuje i jest szkodliwa społecznie.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną