Klasyki Polityki

Radiowóz widmo

Jak ze świadka stać się oskarżonym

Kierujący radiowozem policjant Marek B. zeznał, iż cały czas jechał na światłach mijania. Kierujący radiowozem policjant Marek B. zeznał, iż cały czas jechał na światłach mijania. Michał Mutor / Agencja Gazeta
Podczas pierwszej rozprawy pani sędzia pokazała Jarosławowi D. podwórko-spacerniak aresztu. Kiedyś pewnie wziąłby to za żart. Ale nie teraz, kiedy jego i kolegę ze świadków przemieniono w oskarżonych. Mieli bowiem pecha i widzieli wypadek z udziałem policji.

W nocy 12 października 1998 na pograniczu dwóch gdańskich dzielnic Przymorza i Zaspy policyjny Volkswagen zderzył się z taksówką. Radiowóz jechał drogą z pierwszeństwem przejazdu. Taksówka wyjechała z ulicy podporządkowanej. Kierowca pojazdu zginął. Policjanci odnieśli obrażenia. Wina taksówkarza wydawała się bezsporna. Tak też przedstawiła sprawę gdańska telewizja w „Panoramie”, lokalnym przeglądzie wydarzeń.

– To mnie zbulwersowało – mówi Jarosław D. Było około 23.00. On i Leszek B. wracali właśnie z siłowni, którą prowadzi znajomy. W pobliżu spostrzegli radiowóz i dwóch stróżów prawa szarpiących się z jakimś pijakiem. Nie czekając na finał policyjnej interwencji, mężczyźni wsiedli do auta i odjechali. Po chwili Jarosław D. w lusterku wstecznym zauważył błyski „koguta”. Zjechał na prawy pas. Po chwili jednak „kogut” przestał migać. Pan D. pomyślał, że radiowóz skręcił w którąś z ulic. I wtedy niespodziewanie przemknął obok nich z dużą prędkością. Bez „koguta”, bez świateł mijania i postojowych. „Pojawił się jak widmo” – tak to później określił w zeznaniach złożonych w prokuraturze.

Tamtej nocy mężczyźni skomentowali zdarzenie mocnymi słowami. – Gdybym, nie widząc radiowozu, zechciał zmienić pas ruchu, mógłby mnie rozjechać – tłumaczy D. – Pewnie ten policjant nie wiedział, że jedzie bez świateł. Może był zdenerwowany po szamotaninie z pijakiem... Jechali za nim. Widzieli, jak przed skrzyżowaniami dwukrotnie włączał „koguta”, tylko na chwilę, by wyłączyć tuż za skrzyżowaniem. Nagle skręcił w lewo. Gdy podjechali bliżej, stwierdzili, że to wskutek zderzenia z taksówką. W pobliżu uszkodzonych aut stał już jakiś samochód.

Polityka 13.2000 (2238) z dnia 25.03.2000; Kraj; s. 26
Oryginalny tytuł tekstu: "Radiowóz widmo"
Reklama