W księdze gości poświęconej wystawie „1939. Początek II wojny światowej”, którą można oglądać w moskiewskiej galerii Rosyjskiego Archiwum Państwowego od 20 sierpnia, wyraźnie wzburzony uczeń lub student napisał: „W końcu wiadomo, jak było z tym paktem! Nasza nauczycielka historii nas okłamała!”. Po obejrzeniu wystawy trudno jednak stwierdzić, czy anonimowa historyczka odarła swoich uczniów ze złudzeń, przedstawiając pakt Ribbentrop-Mołotow zgodnie z badaniami naukowców, czy też pozwoliła sobie przemówić głosem propagandy, tak typowej dla kremlowskiej polityki, przy pomocy której władza od lat, przy każdej okazji, stara się grać na patriotycznych uczuciach Rosjan.
W niepamięć odeszły czasy, kiedy o pakcie o nieagresji, zawartym pomiędzy III Rzeszą a ZSRR, oraz jego tajnym protokole na lekcjach historii w Rosji nie mówiło się wcale. Jednak jego ocena, chociaż 23 sierpnia od jego podpisania minęło już 80 lat, wciąż dla wielu Rosjan jest kwestią sporną. Przekonałam się o tym wielokrotnie, słysząc od swoich co dowcipniejszych rozmówców w Rosji: „W żadnym wypadku niech ci się nie zdarzy tu powiedzieć, że ZSRR napadł na Polskę”. Co też oczywiście przy każdej okazji robiłam, póki nie zrozumiałam, że w większości przypadków przyjdzie mi wysłuchać nerwowej tyrady, którą można streścić w kilku słowach: „to wszystko nie do końca tak, jak się wydaje”. Dokładnie takie same odczucia można mieć podczas oglądania wystawy, od samego początku budzącej wątpliwości, choćby ze względu na patronów, wśród których znalazły się np. prorządowe media.