Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Organy do wymiany

Kryzys instytucji państwowych

Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Gdy były piękne i młode, zwykle działały nieźle. Ale coraz szybciej się degenerują. Chodzi o ukradzione przez polityków instytucje publiczne.

Stała się rzecz niesłychana. Na apel organizacji społecznych Sejm postanowił wstrzymać się z wyborem nowego sędziego Trybunału Konstytucyjnego. I to nie dlatego, że żaden kandydat nie mógł liczyć na wymaganą większość. Posłowie w ostatniej chwili przypomnieli sobie, że sprawa jest poważna, więc trzeba ją poważnie przemyśleć. Warto zdać sobie sprawę z ustrojowego znaczenia tego, co się stało.

Tam, gdzie państwo ma punkty szczególnie wrażliwe, a interesy szczególnie istotne, hierarchiczną strukturę biurokracji zastępują organy kolegialne. Trybunał Konstytucyjny jest dla nas wszystkich gwarantem bezpieczeństwa prawnego, a Rada Polityki Pieniężnej – finansowego. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ma nam gwarantować prawo do informacji, wolność słowa i respektowanie interesu publicznego w mediach elektronicznych. Kolegium IPN proponując prezesa oraz uchwalając statut Instytutu decyduje o metodzie badania i rozliczania niedawnej przeszłości.

Ciał kolegialnych na najwyższym szczeblu jest więcej, ale te cztery mają szczególne znaczenie. Podlegają też wyjątkowej presji i niestety ulegają jej w coraz większym stopniu.

Elektroniczna zaraza

Pierwsza zmiękła KRRiT. Jej kręgosłup przetrącił jeszcze prezydent Wałęsa, który nie potrafił zrozumieć, że wprawdzie ma prawo mianować przewodniczącego, ale nie ma prawa mówić mu, co ma robić, i nawet nie może go odwołać, bo osoba desygnowana na tego rodzaju funkcję z natury urzędu staje się sługą prawa. Tylko prawa. Nie tego, kto ją desygnował.

Po starciu Wałęsy z Radą i po usunięciu jej pierwszego przewodniczącego Marka Markiewicza KRRiT miewała lepsze i gorsze okresy.

Polityka 10.2010 (2746) z dnia 06.03.2010; Temat tygodnia; s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Organy do wymiany"
Reklama