Ostatniego dnia przed parlamentarnymi wakacjami Beata Szydło spotkała się w Sejmie z pierwszym garniturem PiS. – Jesienią czeka nas ofensywa legislacyjna PO w sprawach gospodarczych i finansowych. Chciałam omówić z kolegami naszą strategię. Merytoryczna, opanowana, rzeczowa.
Platformerscy fachowcy od finansów i budżetu czują się pewnie, bo po tragicznej śmierci Aleksandry Natalli-Świat i Grażyny Gęsickiej próżno szukać w PiS partnerów do rozmów na te tematy i konstruktywnej krytyki. Nieliczni wskazują właśnie na Beatę Szydło, która zastąpiła Natalli-Świat na stanowisku wiceszefa komisji finansów i wiceszefa partii. Jednego z trzech. Jarosław Kaczyński dobrze wie, że oprócz Adama Lipińskiego, odpowiedzialnego za strategię polityczną partii, i Zbigniewa Ziobry, od robienia hałasu, potrzebuje też jako zastępcy kogoś, kto będzie umiał powiedzieć coś o podwyżce VAT czy dotacjach unijnych. Sama Szydło mówi, że zna się na rzeczy, ale nie ukrywa, że ma też sporo do nadrobienia. – Moja przyjaciółka Ola Natalli-Świat była moim przewodnikiem, razem pracowałyśmy w komisji, spotykałyśmy się wieczorami po posiedzeniu i studiowałyśmy, czym zajmowała się komisja finansów – opowiada.
Pora na doktorat jeszcze przyjdzie
Zanim w 2005 r. trafiła na Wiejską, przez 8 lat była – najmłodszym w województwie małopolskim – burmistrzem gminy Brzeszcze. Pierwsze pieniądze zarobiła jako asystent w Muzeum Historycznym w Krakowie. Później kierowała Gminnym Ośrodkiem Kultury w Brzeszczach. – Z wykształcenia jestem etnografem po Uniwersytecie Jagiellońskim. Etnografia w latach 80. jako jeden z nielicznych kierunków była wtedy wolna. Tam spotkałam ludzi, którzy nauczyli mnie myśleć. Gdy zostałam szefem gminy, chciałam wiedzieć, co oznaczają cyfry w papierach, które podpisuję, dlatego skończyłam też podyplomowo zarządzanie na Akademii Ekonomicznej w Krakowie – opowiada wiceprezes.