Dawcą pierwszej przeszczepionej w Polsce nerki był chłopak po ciężkim wypadku. Otrzymała ją 18-letnia uczennica szkoły pielęgniarskiej Danuta M. Trzy tygodnie po operacji wypisano ją do domu, ale po 8 miesiącach zmarła na zapalenie trzustki w wyniku leczenia potężnymi dawkami sterydów.
Czy było warto? To dziwne, że niektórzy nawet dzisiaj stawiają to pytanie, nieprzekonani do zalet transplantologii. Lekarze, którzy zdecydowali się wykonać pierwszy przeszczep, mieli pełną świadomość, że metoda nie jest jeszcze w pełni akceptowaną społecznie. Problemy etyczne i brak odpowiednich uregulowań prawnych utrudniał podejmowanie decyzji na sali operacyjnej. Ale dzisiaj? Dlaczego wciąż są wątpliwości, a w mediach możemy przeczytać skandaliczne teksty dezawuujące transplantologię? Czy jeśli „Super Express” bije po oczach tytułem: „Kradła, bo przetoczyli jej złodziejską krew!” – to jest to promowanie tak potrzebnego nam wszystkim dawstwa narządów, czy raczej szukanie niepotwierdzonych naukowo, wyssanych z palca sensacji?
Dlatego jeśli Ministerstwo Zdrowia zorganizowało dziś konferencję prasową poświęconą transplantologii, to mam nadzieję nie po to, by chwalić się nie swoim sukcesem, lecz przekonywać dobrymi przykładami, że rozwój tej dziedziny medycyny zależy od nas wszystkich. Ludzie, którzy czekają na przeszczep, wiedzą najlepiej, jak trudno się nieraz doczekać na operację. Potrzebna jest więc większa liczba koordynatorów, potrzebna jest lepsza łączność między Poltransplantem a placówkami medycznymi zgłaszającymi gotowość do przekazywania narządów. Od tego roku zaczyna obowiązywać Narodowy Program Rozwoju Medycyny Transplantacyjnej na najbliższe 10 lat, ale obok pół miliarda złotych niezbędna będzie dobra wola wszystkich środowisk: lekarzy, dziennikarzy, polityków i Kościoła.