Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Polska szkoła ważenia i mnożenia

Kto powinien płacić za edukację naszych dzieci?

„Samorząd płaci szkołom, ale nie ma żadnych uprawnień, by badać ich jakość. Na poziom nauczania może wpływać co najwyżej pośrednio.” „Samorząd płaci szkołom, ale nie ma żadnych uprawnień, by badać ich jakość. Na poziom nauczania może wpływać co najwyżej pośrednio.” Mirosław Gryń / Polityka
Od początku września wychowawcy w przedszkolach nie mają czasu dla dzieci: przeliczają algorytmy. Wygląda na to, że mamy niesłychanie dziwaczny system finansowania edukacji.
„System finansowania oświaty jest kuriozalny. I popękany.”Mirosław Gryń/Polityka „System finansowania oświaty jest kuriozalny. I popękany.”

Codziennie muszą spisać, o której godzinie dane dziecko przyszło oraz wyszło. Porównać to z deklaracjami składanymi przez rodziców; uwzględnić pracujących na zmiany oraz nieregularnie, którzy deklaracje składają codziennie. Godziny ranne, przed ósmą, są droższe niż wieczorne, po osiemnastej. A najdroższe ze wszystkich są te tuż po trzynastej (nawet do 3,90 zł), bo do trzynastej przedszkole jest za darmo. Trzeba policzyć – dla każdego przedszkolaka z osobna – ile jego rodzice muszą dopłacić pod koniec miesiąca.

W Krakowie i Szczecinie rodzice protestowali przed budynkami przedszkoli. W Chojnicach – zebrali się na pikiecie na rynku. W Biskupcu ponad sto osób zamknęło się w miejscowym przedszkolu wraz z nauczycielami na strajk okupacyjny.

Przeliczanie algorytmów trwa, ponieważ MEN, dopingowane przez sądy administracyjne, doprecyzowało wreszcie, co to jest podstawa programowa. Czyli – że przedszkolakom należy się od państwa minimum 5 bezpłatnych godzin zajęć dziennie. A samorządy natychmiast wychwyciły, że można te 5 godzin zinterpretować jako maksimum. I pomyślały o kieszeniach rodziców.

Co roku ok. 60 proc. samorządów musi dopłacić ze swoich środków do tego, co dostaje od państwa na edukację. Dopłaca z podatków od mieszkańców, tych od lokalnych firm, gruntowych, rolnych. Gminy wiejskie dokładają mniej, miasta – więcej. Rekordziści, jak Warszawa czy Gdańsk, dokładają prawie drugie tyle, ile mają od państwa. W 20 proc. gmin stałe wydatki na oświatę są większe niż całe dochody gmin.

W 2006 r. Łódź, przy wsparciu innych samorządów, podała państwo polskie do sądu, pytając, czy sytuacja, gdy pieniądze z budżetu nie wystarczają na pokrycie kosztów edukacji, nie jest sprzeczna z konstytucją, wedle której państwo zapewnia gminom udział w dochodach – odpowiednio do zadań.

Polityka 38.2011 (2825) z dnia 14.09.2011; Temat tygodnia; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Polska szkoła ważenia i mnożenia"
Reklama