Na domiar złego Adam Nergal Darski został zaproszony do udziału w programie TVP, a ta ma obowiązek krzewić wartości chrześcijańskie. Bp Wiesław Mering w liście do prezesa TVP Juliusza Brauna uznał, że „satanista i bluźnierca” w telewizji publicznej to przekroczenie wszelkich granic przyzwoitości. Wielokrotne piętnowanie wybryku to leitmotiv w aktualnym przekazie kościelnym. Nie zmieściła się w nim ani profanacja memoriału w Jedwabnem, ani szarganie pamięci abp. Życińskiego przez prelegenta zaproszonego na KUL. A to przecież znacznie poważniejsze tematy do rekolekcji o tym, jakimi jesteśmy chrześcijanami.
Z Jasnej Góry oznajmiono Polakom, że Kościół nie będzie milczał podczas kampanii wyborczej. Oznajmili to biskupi diecezjalni, którzy obradowali w Częstochowie pod koniec sierpnia. Ich głos ma wagę, bo jako gospodarze diecezji są wysokimi funkcjonariuszami aparatu kościelnego. Wydali obszerny komunikat. Istotny politycznie jest w nim punkt 4. Tam pada zdanie, które obiegło polskie media: „Oczekiwanie, że Kościół stanie się »wielkim milczącym« na czas kampanii wyborczej, nie ma uzasadnienia w nauce społecznej Kościoła”. Z komunikatu nie wynika, kto mianowicie „oczekuje”, że Kościół będzie „wielkim milczącym”. Trzeba się domyślać. To trud raczej daremny. Poetyka oficjalnych dokumentów kościelnych jest zwykle taka, by niczego nie powiedzieć wprost. Mówi się aluzjami, daje się do zrozumienia, jak jest i jak ma być. Może to wpływ mowy pisowskiej, a może efekt wewnętrznych tarć w Kościele.
W cytowanym punkcie włodarze Kościoła podkreślają, że zarówno duchowni, jak i katolicy świeccy mają prawo, a nawet obowiązek uczestnictwa w życiu społecznym i politycznym.