Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Kto umrze, kto zarobi

Ubezpieczenia szpitali - kolejna tykająca bomba w służbie zdrowia

Na wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego przyszli prawnicy od kilku miesięcy nicują nową ustawę o prawach pacjenta jako przykład prawnego bubla. Na wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego przyszli prawnicy od kilku miesięcy nicują nową ustawę o prawach pacjenta jako przykład prawnego bubla. Fotos Gov/Ba's buddy icon Fotos Gov/Ba / Flickr CC by 2.0
Nowa, obowiązująca od stycznia, ustawa o prawach pacjenta to kolejna tykająca bomba w służbie zdrowia. Jej skutki mogą być bardziej katastrofalne niż niedawne boje o refundacje leków. I dla szpitali, i... dla samych pacjentów.
Z punktu widzenia szpitala nawet wykupienie polisy nie gwarantuje spokoju. Maksymalna suma ubezpieczenia jednej placówki od nieszczęśliwych wypadków wynosi zaledwie 1,2 mln zł.Gary S Chapman/Getty Images Z punktu widzenia szpitala nawet wykupienie polisy nie gwarantuje spokoju. Maksymalna suma ubezpieczenia jednej placówki od nieszczęśliwych wypadków wynosi zaledwie 1,2 mln zł.

Od stycznia prawa pacjenta mamy już takie jak obywatele starej Unii. Ale polska służba zdrowia pozostała siermiężna. Zanim więc szpitale zaczną nas leczyć, będziemy musieli podpisać oświadczenie, że jesteśmy świadomi wszelkich możliwych powikłań. Żeby nam się z tych praw odechciało korzystać.

Przyszłe zyski liczą już wszelkiej maści kancelarie odszkodowawcze. Zyskują nowy rynek wart co najmniej miliard, a może nawet kilka miliardów złotych. To się wkrótce okaże, sporo zależy od ich operatywności. Jedno jest pewne – sumy, jakiekolwiek się okażą, pochodzić będą z puli przeznaczonej na nasze leczenie. Broń, którą pacjenci mieli straszyć niedbałe szpitale, została przyłożona do ich własnej skroni.

Politycy lubią nam robić dobrze. Użalić się nad pacjentami, którzy stali się ofiarami błędów lub zaniedbań lekarskich. I którzy do tej pory sprawiedliwości i odszkodowań musieli latami dochodzić w sądach. Nie każdy miał na to czas i pieniądze. Teraz wszystko się zmieni. Nie brak nawet głosów, że te nowe przepisy dają poszkodowanym przez służbę zdrowia pacjentom broń potężniejszą niż w innych państwach Unii, podobną do tej, jaką z upodobaniem stosują Amerykanie. W USA można już skarżyć służbę zdrowia o wszystko, u nas będzie teraz podobnie.

Jeśli uznamy, że doznaliśmy w szpitalu uszczerbku na zdrowiu z powodu niedbalstwa lekarza lub placówki, na odszkodowanie nie trzeba już będzie czekać latami. Najwyżej trzy, cztery miesiące. Wystarczy zgłosić się do stosownej komisji (od nowego roku powołują je wojewodowie), złożyć skargę i wnieść opłatę w wysokości 200 zł. To komisja, a nie sąd zdecyduje o przyznaniu ewentualnego odszkodowania.

Polityka 05.2012 (2844) z dnia 01.02.2012; kraj; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Kto umrze, kto zarobi"
Reklama