Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Ziobryści czekają mówiąc

Ziobryści szukają pomysłu na swoją partię

Arkadiusz Mularczyk, Jacek Kurski i Zbigniew Ziobro w Toruniu goszczą dość często. Z wiadomych powodów. Na zdjęciu: podczas mszy odprawionej w 20. rocznicę założenia Radia Maryja. Arkadiusz Mularczyk, Jacek Kurski i Zbigniew Ziobro w Toruniu goszczą dość często. Z wiadomych powodów. Na zdjęciu: podczas mszy odprawionej w 20. rocznicę założenia Radia Maryja. Andrzej Hrehorowicz / PAP
Kończy się okres heroiczny, a zaczyna czas prozy. Partia Zbigniewa Ziobry zbiera siły i wciąż szuka pomysłu na siebie.
Zbigniew Ziobro podczas konwencji regionalnej Solidarnej Polski w Lublinie.Jakub Orzechowski/Reporter/East News Zbigniew Ziobro podczas konwencji regionalnej Solidarnej Polski w Lublinie.

Datą graniczną ma być kongres Solidarnej Polski, który zaplanowano na 24 marca. Będzie ona jednak cokolwiek sztuczna, bo ziobryści walczą o swój polityczny byt od listopada, ale efekty można ująć krótko – pełno ich, a jakby ich nie było.

O „czasie heroicznym” powiedział Ludwik Dorn, który do SP trafił, ponieważ nie miał już gdzie się zrzeszyć, ale jako poseł doświadczony stanowi wciąż wartość dodaną. Czy jednak rzucenie otwartego wyzwania Jarosławowi Kaczyńskiemu i dokonanie sporego rozłamu w klubie PiS (dziś to już 20 posłów i 2 senatorów) nie było po prostu polityczną koniecznością? Owszem, znamiona „heroizmu” można znaleźć, zwłaszcza u działaczy z tylnych szeregów, którzy mogli jakoś w PiS przetrwać, ale postanowili solidaryzować się z wyrzuconymi z partii eurodeputowanymi. Lecz sami eurodeputowani, zwłaszcza Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski, oraz ich najbliższy krąg towarzysko-polityczny, jak Arkadiusz Mularczyk czy Beata Kempa, byli od razu po wyborach na pozycji straconej. Znając mechanizmy rządzące w PiS wiedzieli, że kolejne przegrane kampanie wyborcze nie spowodują odejścia Jarosława Kaczyńskiego, że czołowe miejsca będą nadal zajęte przez tych, do których prezes ma największe zaufanie.

Co więc pozostawało? Nie dopuścić, by zostać wyrzuconym, i walczyć o to, aby w opinii publicznej powstało wrażenie, że winni secesji nie są secesjoniści, ale Kaczyński i jego otoczenie, zwłaszcza otoczenie. Stąd ta niejasna sytuacja wyjściowa – wprawdzie tworzymy coś nowego, głównie klub parlamentarny, właściwie w ramach PiS, liczymy na otrzeźwienie (nazywano to „refleksją”), na porządną ocenę kolejnej przegranej kampanii, gdyż inaczej pozostaniemy wieczną opozycją, która najpierw wyjaławia, a potem prowadzi do zagłady.

Polityka 12.2012 (2851) z dnia 21.03.2012; Polityka; s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Ziobryści czekają mówiąc"
Reklama