Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Po znajomości

Tak się w Polsce rozdaje posady

Politycy mają do rozdania kilkaset tysięcy stanowisk w całej Polsce. Politycy mają do rozdania kilkaset tysięcy stanowisk w całej Polsce. Smarterpix/PantherMedia
Ugrupowania polityczne pospołu zbudowały przez lata system rozdawnictwa posad, który teraz nieszczerze krytykują.
Korupcja polityczna to zjawisko w Polsce niemal powszechne.Kenny Miller/Flickr CC by SA Korupcja polityczna to zjawisko w Polsce niemal powszechne.

W latach 90. Jarosław Kaczyński, wówczas szef Porozumienia Centrum, stwierdził dość otwarcie, że jak nie dostanie stanowisk dla swoich ludzi, to mu się partia rozleci. Ideowa żarliwość to jedno, a żyć trzeba. Potem, w kampanii przed wyborami w 1997 r. lider AWS Marian Krzaklewski mówił o konieczności przejęcia przez patriotyczne formacje 11 tys. kluczowych stanowisk (samo hasło AWS nie pozostawiało złudzeń – „Teraz My”). Całkiem niedawno, bo w połowie poprzedniej dekady, Jacek Kurski po zwycięstwie swojej formacji powiedział, że żaden członek jego ugrupowania nie powinien zaznawać niedostatku. Nieco później były taśmy Renaty Beger, z których wynikało, jak odbywa się załatwianie stanowisk za polityczną dyspozycyjność. Ostatnio z kręgów PO słychać, że PSL dostał swoje, mniej więcej 6 tys. dobrych posad w zamian za koalicyjną lojalność i jak będzie zbytnio brykał, to je straci.

Większość posad w urzędach gmin, powiatów, marszałkowskich, ministerstwach, agencjach, dyrektorskie stanowiska w szpitalach, szkołach, a nawet teatrach czy miejskich bibliotekach, pozostaje w gestii polityków. Wybory lokalne zamieniają się w walkę o przyszłe miejsca pracy w gminie, w spółkach od niej zależnych, w szkole czy ośrodku kultury. Wystarczy czytać internetowe fora obywatelskie w mniejszych miejscowościach czy lokalne gazety, aby zobaczyć, że samorządowa polityka to przeważnie wojna całych rodzinnych klanów, że zwycięzcy umieszczają na posadach swoje żony, dzieci, krewnych, znajomych albo ludzi, którzy coś załatwiają i mogą się przydać.

W jednej z podwarszawskich miejscowości odbyło się niedawno referendum (nieskuteczne) w sprawie odwołania burmistrza, kiedy to przeciwne ekipy zarzucały sobie wszystko co najgorsze: nepotyzm, kumoterstwo, partyjniactwo, wykorzystywanie stanowisk, czystki i montowanie własnego układu.

Polityka 30.2012 (2868) z dnia 25.07.2012; Temat tygodnia; s. 15
Oryginalny tytuł tekstu: "Po znajomości"
Reklama