Kościół katolicki w Polsce, tracąc rząd dusz, chce utrzymać kontrolę nad cielesnością człowieka od poczęcia do śmierci. In vitro, aborcja, wychowanie seksualne, antykoncepcja, celibat, związki partnerskie, eutanazja – to różne oblicza tego samego zjawiska: odbierania prawa do dysponowania własnym ciałem. Skąd w Kościele ta obsesja?
Słowa „obsesja” użył papież Franciszek. W wywiadzie dla prasy jezuickiej przedstawił swoją wizję Kościoła (opieram się głównie na wersji angielskiej, ogłoszonej w piśmie jezuitów „America” w USA). Mówiąc o sakramencie spowiedzi, podkreślił, że konfesjonał nie jest izbą tortur, tylko miejscem, gdzie katolik powinien zaczerpnąć sił do poprawy. „Zastanawiam się nad sytuacją kobiety, której nie udało się małżeństwo, dokonała aborcji, a następnie wyszła za mąż powtórnie i jest dziś szczęśliwą matką pięciorga dzieci – kontynuował Franciszek. – Aborcja ciągle ciąży jej na sumieniu, szczerze żałuje, chciałaby pójść dalej swą drogą chrześcijanki. Jak się ma zachować spowiednik?”.
I w tym kontekście padają słowa, które obiegły momentalnie media: „Nie możemy skupiać się wyłącznie na zagadnieniach związanych z aborcją, małżeństwami gejów i korzystaniem z metod sztucznej antykoncepcji. To jest niemożliwe. Nie mówiłem o tych sprawach zbyt wiele i byłem za to krytykowany. Ale kiedy o nich mówimy, musimy mówić w kontekście. Nauczanie Kościoła jest jasne, ja jestem synem Kościoła, ale nie trzeba mówić o tych sprawach cały czas. Duszpasterska posługa Kościoła nie może ulegać obsesji, by natychmiast przekazywać i narzucać nieskładną masę doktrynalnych pouczeń”.