Ćwiąkalski u Paradowskiej o śledztwie ws. taśm: sprawa o kontekście politycznym
Prokuratura wszczęła śledztwo ws. osławionej rozmowy szefa NBP Marka Belki z ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem, nagranej na taśmach „Wprost”. Pod lupą ma się także znaleźć Donald Tusk. – Rutynowa sprawa czy polityczna robótka? – pytała w Poranku Radia TOK FM Janina Paradowska prof. Zbigniewa Ćwiąkalskiego, byłego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.
– Z całą pewnością to sprawa o kontekście politycznym – przyznał Ćwiąkalski. – Trudno powiedzieć, by to było, ot tak, poszukiwanie prawdziwych przestępców. Zwróćmy uwagę, kto złożył zawiadomienia – wskazywał. Zawiadomienia o ewentualnym przestępstwie złożyło dziewięć osób, w tym m.in. szef SP Zbigniew Ziobro, wiceszef klubu SLD Leszek Aleksandrzak i szef Ogólnopolskiego Komitetu Obrony Przed Sektami Ryszard Nowak.
Według byłego ministra „każdy przeciwnik rządu uważa, że jeśli można zahaczyć premiera, warto to zrobić”. – A dlaczego premier? Bo może w tych zawiadomieniach jest napisane, że wysłał Sienkiewicza na rozmowę z Belką. Stąd wziął się tam premier? – pytał Ćwiąkalski.
Publicystka POLITYKI przypomniała, że niedługo po ukazaniu się taśm „Wprost” Andrzej Seremet, obecny prokurator generalny, powiedział, że nie dopatruje się w nich żadnego przestępstwa. – W jakim świetle pani prokurator postawiła prokuratora generalnego? – pytała Janina Paradowska.
Zbigniew Ćwiąkalski wyjaśniał, że istnieją dwie drogi: ściganie z własnej inicjatywy i zawiadomienie zewnętrzne. – Tutaj chodzi o to drugie – zaznaczył. – Wypowiedź prokuratora generalnego ma jakieś znaczenie dla postępowania. Jeśli nie ma tam innych dowodów poza tymi, które wstępnie analizowała, zapewne prokuratura to umorzy – dodał gość Poranka.