Za każdym razem, gdy w Warszawie otwierane są kolejne stacje, w innych dużych miastach ożywają lokalne dyskusje o metrze. To temat szczególnie żywy zwłaszcza w Krakowie, gdzie w referendum większość głosujących opowiedziała się za budową metra. Dyskusja o podziemnej kolejce trwa również we Wrocławiu, a o szybkim transporcie miejskim marzą też mieszkańcy innych aglomeracji.
Za każdym razem jednak szacunki kosztów przerażają miejskich włodarzy i powodują odłożenie projektów na półkę. Według najnowszej symulacji pierwsza linia krakowskiego metra miałaby kosztować 7-9 mld zł, a cała sieć nawet 25 mld zł. Tymczasem roczny budżet Krakowa to zaledwie nieco ponad cztery miliardy złotych.
O budowie metra takiego jak w Warszawie, czyli w całości podziemnego, o sporej pojemności i dużych stacjach, inne miasta nie powinny myśleć. To inwestycja przekraczająca nie tylko ich możliwości, ale też potrzeby. Nie znaczy to jednak, że należy zająć się tylko remontowaniem torów tramwajowych i wydłużaniem ich na przedmieścia. Istnieje wiele rozwiązań pośrednich, idealnych dla miast kilkusettysięcznych, które sprawdziłyby się w Krakowie czy Wrocławiu.
Podstawowy cel to przyspieszenie tramwajów i uczynienie z nich środka transportu zdecydowanie szybszego od samochodów. Istniejące linie tramwajowe warto by zagłębić, ale tylko w centrum miast, a poza nim zapewnić im priorytet w ruchu i w miarę możliwości bezkolizyjny przejazd przez ruchliwsze skrzyżowania. Taki model – zwany w Belgii „premetrem”, a w Niemczech określany jako „Stadtbahn” – jest tańszy od tradycyjnego metra, a dużo wydajniejszy od zwykłego tramwaju.
Na taką inwestycję kilka miast w Polsce mogłoby sobie pozwolić, maksymalnie wykorzystując środki unijne. Do tego typu projektów powinien również dołożyć się budżet państwa, bo nigdzie w Europie systemy szybkiego transportu nie powstają bez wsparcia władz centralnych. Kłopot w tym, że w Polsce budujemy albo z rozmachem, albo w ogóle. Gdy okazało się, że nie ma pieniędzy na Kolej Dużych Prędkości, projekt został całkowicie zarzucony zamiast realizacji etapami, albo na mniejszą skalę.
Tak samo wygląda dyskusja teraz: albo wielkie i drogie metro, albo nic. Tymczasem naprawdę warto uczyć się od innych i patrzeć, jak wydajny transport miejski stworzyły kilkusettysięczne miasta Niemiec czy Francji.