Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Komunijny kucyk, który miał trafić do rzeźni

Lisa Brewster / Flickr CC by 2.0
Komentarze internautów koncentrują się na „obrzydliwym dziewuszysku bez serca”, czyli na głupiutkiej drugoklasistce. Ale to rodzice powinni wiedzieć, że zwierzę nie jest rzeczą.

Od kilku lat najmodniejszym prezentem dla dziewczynki jest siwy kucyk. Musi być śnieżnobiały jak baśniowe konie i lalkowe kucyki Pony. U handlarzy koni rzeźnych już w kwietniu, przed sezonem komunijnym, zaczyna się robić biało. Skupują, gdzie się da, siwe kucyki lub niewyrośnięte konie.

Handlarz z okolic Poznania kupił w tym roku dwa. Kucyka Lucusia i młodą klaczkę Lili. Lucuś mniej urodziwy, więc rodzice pewnej ośmiolatki, która również marzyła o kucyku, wybrali dla niej na prezent Lili. Klaczkę wykąpano, wyczyszczono, wpleciono w grzywę wstążeczki.

Ale dziewczynce klaczka się nie spodobała: była wystraszona, nie chciała postąpić nawet kroku, gdy ją osiodłano. I pomimo kąpieli nie pachniała perfumami, tylko koniem.

Trochę krzywe nogi

Zatem bez skrupułów, dwa dni po uroczystościach komunijnych, odwieźli klacz do handlarza koni rzeźnych. Na szczęście wykupiła ją fundacja Pegasus, ratując Lili życie. Teraz działacze fundacji zbierają pieniądze na Lucusia.

Oba koniki najprawdopodobniej były już raz takim nietrafionym prezentem – mówi Agata Rybkowska z fundacji Pegasus. – Lili jest śliczna, ale bardzo lękliwa i nie nadaje się jako koń dla dziecka. A Lucuś ma trochę krzywe nogi.

Historię Lili opowiedziały media. Komentarze internautów koncentrują się na „obrzydliwym dziewuszysku bez serca”, czyli na głupiutkiej (bo w tym wieku trudno jeszcze o rozum) drugoklasistce. Ale to dorośli rodzice powinni wiedzieć, że zwierzę nie jest rzeczą. I z tego powodu nie powinno się nim nikogo obdarowywać, zwłaszcza dzieci.

Prezent dla rzeźni

Nietrafiony podarek można wymienić, odłożyć na półkę lub schować w garażu. Cisnąć w kąt. Pod warunkiem, że to rzecz, a nie żywe stworzenie.

Reklama