Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Senat przyjął ustawę o in vitro

. . BEW
Następny ruch należy do prezydenta Bronisława Komorowskiego, który wciąż ma wątpliwości, czy ustawa jest konstytucyjna.

W stuosobowej izbie za przyjęciem ustawy o leczeniu bezpłodności głosowało 46 senatorów, przeciw – 43, wstrzymało się czterech senatorów. W sumie głosowały 93 osoby.

Spośród 60 senatorów PO przeciw było dziewięcioro: m.in. Tadeusz Arłukowicz, Stanisław Iwan, Jan Filip Libicki i Helena Hatka. Czterech w ogóle nie głosowało (Andrzej Grzyb, Marek Ziółkowski, Maria Pańczyk-Poździej, Witold Sitarz). W dyscypliny w PiS-ie nie wyłamał się za to nikt.

Już w czasie prac nad ustawą wśród senatorów zarysowały się duże podziały. Pierwszego dnia obrad debata nad ustawą na sali plenarnej Senatu trwała aż 14 godzin. Bogdan Pęk z PiS nazwał ustawę „ideowym przekrętem stulecia”. Przekonywał, że w trakcie procedury in vitro tworzy się jedno życie kosztem innych. W imieniu swoim oraz kolegów z klubu obiecał, że w następnej kadencji parlamentu podejmie działania, które „usankcjonują odwieczny ład”. Co oznacza, że wprowadzi do porządku prawnego definicję, w myśl której życie ludzkie zaczyna się od poczęcia.

Zgłoszono 70 poprawek, m.in. postulat ograniczenia liczby zarodków do dwóch, oddzielenia ośrodków leczenia niepłodności od tych stosujących procedurę in vitro (postulowała o to Helena Hatka z PO). Poprawkę zmierzającą m.in. do finansowania procedury in vitro wyłącznie dla małżeństw zgłosili Andżelika Możdżanowska, Józef Zając (oboje z PSL), Jan Filip Libicki (PO) i Jarosław Obremski (Koło Senatorów Niezależnych).

Senacka komisja zdrowia rekomendowała odrzucenie ustawy w całości. Wniosek poparło czterech senatorów, jeden był przeciwko, pięcioro wstrzymało się od głosu.

Ustawę o leczeniu niepłodności, w tym metodą pozaustrojowego zapłodnienia in vitro, Sejm uchwalił pod koniec czerwca.

Reklama