„Czarna kaszana” – czyli jak się żyje Hindusom w niewielkim mieście na południu Polski
Do naszej redakcji dotarł list otwarty do prezydenta Andrzeja Dudy od żon Hindusów mieszkających w Polsce. Czytamy w nim: „Nasi mężowie, żony, partnerzy i partnerki, zawsze dotychczas szanowani, ciężko pracujący, płacący podatki i traktujący Polskę jak swoją drugą ojczyznę, stali się ostatnio przez wielu Polaków szykanowani na ulicach i w pracy. My, polscy obywatele i obywatelki, nie czujemy się już bezpiecznie w naszym kraju i w rodzinnych miastach. Martwimy się o naszych najbliższych, gdy wychodzą do pracy i szkoły”.
Autorki listu piszą w imieniu ponad trzystu żon i mężów Hindusów, a także wiele innych polskich rodzin zakorzenionych częściowo w innych. Według danych Urzędu ds. Cudzoziemców Polskę zamieszkuje ponad 70 tysięcy osób spoza Unii Europejskiej, w tym ponad 2,5 tysiąca obywateli Indii (dane MSW z 1 stycznia 2015).
Skontaktowaliśmy się z jedną z sygnatariuszek listu. Dane (imię, inicjał) zmieniamy na jej prośbę, ponieważ – jak tłumaczy – „nie chce pogarszać sytuacji” swojego męża.
Agnieszka Zagner: – W liście do prezydenta piszecie, że nie czujecie się już w Polsce bezpiecznie. Dlaczego?
Barbara W.: – Mój mąż mieszka w Polsce od czterech lat, od trzech jesteśmy parą, od roku małżeństwem. Kiedyś pracował na budowie, był wtedy jedyną osobą, która po wypłacie przychodziła do pracy i nie przepijała pieniędzy. Dziś pracuje w restauracji w mieście, gdzie przygotowuje zestawy obiadowe, czasem też stoi na kasie. Ciężko pracuje, czasem po 15 godzin dziennie.