Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Pies znalazł człowieka

Burmistrz Aleksandrowa Łódzkiego zasługuje na Nobla. Dzięki zwierzętom

Wikipedia
Burmistrz Jacek Lipiński wprowadził do magistratu psy. Mają swoje miejsce, swój teren, może nawet obowiązki – w psim poczuciu. Może nie tylko w Aleksandrowie przyjmie się ten pomysł?

To psy szczególne: schroniskowe, starsze lub nawet stare, takie, które nie mają szansy na adopcję i dzień po dniu czekają na śmierć w schronisku, umierają nikomu niepotrzebne, porzucone, samotne, smutne.

I właśnie w Aleksandrowie, z pomysłu burmistrza, dano psom szansę na inne życie. Magistrat je adoptuje, żyją sobie w pokojach biurowych, między ludźmi, głaskane i otoczone sympatią. Mają swoje miejsce, swój teren, może nawet obowiązki – w psim poczuciu. Interesanci przychodzą i nikomu obecność psów w urzędzie nie przeszkadza absolutnie. Nawet przeciwnie: psy łagodzą biurowe obyczaje.

Adoptowano także kota. Pięknie, wreszcie urząd ma ludzką twarz, ciepło i przyjazność, jakie tylko zwierzęta mogą sprawić. A może nawet jest to skuteczne finansowo, samorząd odpowiada za opiekę nad zwierzętami, pieniądze wydawane na „urzędowe” zwierzęta z pewnością nie są trwonione, wyłapywacze psów, rakarze, nie naciągają płatnika na kasę za ich uśmiercanie. To powszechne zjawisko przecież, gdy schroniska są przepełnione.

Podobno także inne urzędy w Aleksandrowie, widząc sukces burmistrzowskiego pomysłu, zamierzają adoptować psy ze schroniska, dając im kawałek normalniejszego życia i pewnie nawet szczęścia: jest nim z pewnością wszystko, co nie jest schroniskiem i beznadziejnym oczekiwaniem na śmierć, która nikogo nie obejdzie. Może nie tylko w Aleksandrowie przyjmie się ten pomysł?

Kiedyś Prezydent Warszawy Lech Kaczyński wprowadził do budżetu miasta pozycję „karma dla bezpańskich kotów”. Karmę wydawano karmicielkom, skończyło się, choćby trochę, kocie biedowanie. To była – moim zdaniem – najlepsza decyzja prezydenta Lecha Kaczyńskiego w ratuszu. Odważna, niebanalna i prawdziwie humanitarna.

Reklama