Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Ziobro nadchodzi

Od dziś prokuratura pod nadzorem Zbigniewa Ziobry

Zbigniew Ziobro, teraz jako pięść prawicowej rewolucji, nie cofnie się przed niczym. Zbigniew Ziobro, teraz jako pięść prawicowej rewolucji, nie cofnie się przed niczym. Krystian Olszewski / Newspix.pl
Nowa ustawa o prokuraturze jest produktem prawie doskonałym. Bynajmniej nie z punktu widzenia obywatela czy szeregowego prokuratora, ale politycznego nadzorcy, którym będzie minister sprawiedliwości. Czyli Zbigniew Ziobro.
Zbigniew Ziobro, staje się obok Jarosława Kaczyńskiego najważniejszym politykiem w kraju.Bartosz Siedlik/Fotorzepa/Forum Zbigniew Ziobro, staje się obok Jarosława Kaczyńskiego najważniejszym politykiem w kraju.

[Artykuł ukazał się w POLITYCE 19 stycznia 2016 roku]

Najwyraźniej Zbigniew Ziobro, któremu udało się przez niegramotność Platformy nie stanąć przez Trybunałem Stanu za nadużycia władzy z lat 2005–07, dokładnie przeczytał uzasadnienie tamtego wniosku. I teraz postanowił stworzyć prawo, które pozwoli mu, a także jego ludziom nadzorującym pracę prokuratorów, na wszystko. I przeciwko każdemu, kogo weźmie się pod lupę, kto podpadnie – opozycji, niepokornym środowiskom, przedsiębiorcom. Próbkę tego pokazał minister dekadę temu, w czasach tzw. IV RP.

Druga odsłona ministra 

Ale teraz Ziobro wraca w nowej wersji, co prawda politycznie poobijany i sponiewierany, ale tym bardziej zdeterminowany, bo wie, że kolejnej szansy już nie dostanie. Przez wiele lat był pisowskim delfinem, domniemanym następcą Jarosława Kaczyńskiego, gwiazdą komisji Rywina i ulubieńcem prawicy, szeryfem PiS, notował rekordowe poparcie w wyborach. Jeszcze w 2008 r. został wiceprezesem partii. Ale nagle wszystko zaczęło się psuć. W 2009 r. został oddelegowany do Parlamentu Europejskiego, co nie było w jego przypadku nagrodą, a prezes Kaczyński ironizował, że były minister poduczy się języków. Pojawiła się opinia, że szef PiS ma dość gwiazdorzenia i sugerowania, że już czas na zmianę lidera.

Na „wygnaniu” Ziobro był marginalizowany; z pozycji następcy prezesa stał się przeciętnym europosłem, oddalonym od spraw partii, podejrzewanym o antypartyjne knucie. Zdarzały się mu oraz Jackowi Kurskiemu i Tadeuszowi Cymańskiemu wypowiedzi interpretowane w PiS jako wrogie i nielojalne. Trójka europosłów domagała się „demokratyzacji w partii”, co było odczytywane jako zamach na władzę prezesa.

Polityka 4.2016 (3043) z dnia 19.01.2016; Temat z okładki; s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Ziobro nadchodzi"
Reklama