Przedstawiciele organizacji pro-life, nazywani obrońcami życia, w połowie marca złożyli u marszałka Sejmu projekt nowelizacji ustawy antyaborcyjnej. Jeśli w ciągu trzech miesięcy poprze go 100 tys. osób, projekt wejdzie pod obrady najpóźniej jesienią. Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Stop aborcji” wyjaśnia, że chodzi o doprecyzowanie przepisów dotyczących m.in. tego, kiedy rozpoczyna się życie, które podlega prawnej ochronie – od chwili poczęcia czy narodzin. Projekt zakłada, że „od chwili poczęcia, to jest połączenia się żeńskiej i męskiej komórki rozrodczej”.
W sprawie zabrał głos polski episkopat. Biskupi opowiedzieli się za całkowitym zakazem aborcji i wezwali parlament do uchwalenia ustawy, która by taki stan rzeczy uprawomocniła. List biskupów zostanie odczytany w kościołach w najbliższą niedzielę, 3 kwietnia. Jarosław Kaczyński już zaś zapowiedział, że jako katolik będzie postępował zgodnie z naukami głoszonymi przez duchownych.
Rząd PiS naraził się jednak zwolennikom utrzymania przynajmniej tzw. kompromisu aborcyjnego. Prawo, obowiązujące w Polsce od 1993 roku, uchodzi za jedno z najbardziej restrykcyjnych w Europie. Dopuszcza bowiem możliwość przerwania ciąży w trzech przypadkach: gdy płód jest zagrożony chorobą lub upośledzeniem, gdy ciąża zagraża życiu kobiety lub gdy jest wynikiem przestępstwa, gwałtu. Projekt prolajferów znosi te wyjątki, o czym szczegółowo piszemy w aktualnym numerze POLITYKI.
Wieszaki dla premier Szydło
Echa protestów przeciw zaostrzaniu i tak restrykcyjnej ustawy słychać już m.