Jacek Żakowski: – Do czego to wszystko zmierza?
Andrzej Zybertowicz: – Do lepszej Polski.
Czyli jakiej?
Jak iść ku lepszej Polsce? Przez konsolidację państwa, potrzebną także dlatego, że pogorszyło się nasze „środowisko bezpieczeństwa”.
Państwo się skonsoliduje, kiedy szefem stadniny będzie człowiek niemający pojęcia o koniach, a rady nadzorcze w Enerdze obsadzą powiatowi działacze PiS?
Chodzi o rzeczy poważniejsze. O politykę gospodarczą. O nadzór ministerstwa nad prokuraturą. O system tajnych służb. Pamiętam wywiad Tuska dla POLITYKI wkrótce po tym, jak został premierem. Mówił, że służby pracują fatalnie i że zarządził audyt, po którym zapadną decyzje. Ale żadnych decyzji nie było i nic się nie zmieniło.
Może zapadła decyzja, żeby nie zmieniać.
Już jesteśmy w domu. Bartłomiej Sienkiewicz w lipcu 2010 r. w „Tygodniku Powszechnym” napisał, że wszystkie poprzednie ekipy próbowały reformować system i ten system odsuwał ich od władzy. A PO to pierwsza ekipa, która się nie szamoce. Odczytała system i się wpisała. Dlatego ani katastrofa smoleńska, ani kryzys, ani afery jej nie odsuną od władzy. To działało.
Tak powiedział? A czym jest ten „system”?
System to z jednej strony spontaniczne procesy samoregulacji, a z drugiej miejsca węzłowe, gdzie są podmioty rozumiejące, co się dzieje – oligarchowie, państwa mające w Polsce interesy, główne instytucje medialne i finansowe. Te podmioty starają się tak oddziaływać na system, by im sprzyjał. I bywają w tym bardzo skuteczne. To powodowało, że pod wieloma względami w ostatnich latach następowała degradacja życia w Polsce.