Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Jak się tłumaczyli Morawiecki i Zwiercan w sprawie głosowania na dwie ręce

KŻ / Polityka
Zrobiła dokładnie to, co ja bym sam zrobił – oświadczył Kornel Morawiecki w obronie Małgorzaty Zwiercan, która oddała za niego głos.

14 kwietnia w czasie głosowania dotyczącego wyboru nowego sędziego Trybunału Konstytucyjnego – prof. Zbigniewa Jędrzejewskiego – posłanka Małgorzaty Zwiercan oddała dwa głosy: za siebie i za kolegę z klubu Kukiz’15 Kornela Morawieckiego. Wydarzenie wywołało oburzenie opinii publicznej, a prokuratura wszczęła już w tej sprawie dwa postępowania sprawdzające.

Ze wspólnym oświadczeniem wystąpili dzisiaj „bohaterowie” ostatnich zajść w Sejmie.

Oto jego pełna treść:

Stanowczo sprzeciwiamy się nagonce rozpętanej przez media i część naszych kolegów posłów w związku z wydarzeniami przy wyborze sędziego Trybunału Konstytucyjnego – prof. Zbigniewa Jędrzejewskiego. Nagonce niesłusznej i bezpodstawnej, mającej podłoże wyłącznie polityczne.

14 kwietnia 2016 roku, podczas posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej VIII Kadencji, ja, Kornel Morawiecki, wychodząc na chwilę z sali posiedzeń na korytarz nie wyjąłem karty z czytnika. Przecież nie ma takiego obowiązku ani zwyczaju. Wcześniej rozmawiałem z poseł Małgorzatą Zwiercan o sytuacji związanej z nadchodzącym głosowaniem, o moim sprzeciwie do udawania nieobecności w Sejmie, o zamiarze wstrzymania się od głosu. Precyzyjnie wyjawiłem swoją wolę koleżance.

Małgorzata podzielała moje wątpliwości i zamiary, zrobiła dokładnie to, co ja bym sam zrobił. Wcisnęła przycisk wstrzymania się od głosu na rejestratorze z moją kartą. Tym samym dała świadectwo prawdzie, spowodowała, że mój głos nie został zmarnowany. Działała w moim imieniu, a zatem była wyłącznie doręczycielem mojego oświadczenia woli.

Nie naruszyliśmy Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, żadnej ustawy, regulaminu Sejmu. Nie uchybiliśmy etyce poselskiej.

Reklama