Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Schetyna gotów poprzeć degradację Jaruzelskiego i Kiszczaka. Dlaczego przykłada rękę do nekrofobii?

Generał Wojciech Jaruzelski i Grzegorz Schetyna Generał Wojciech Jaruzelski i Grzegorz Schetyna KŻ / Polityka
Przywódca PO chyba nie przemyślał swych słów do końca.

Lider PO nie jest antykomunistą ostatniej godziny, kiedy za antykomunizm nie tylko nic nie grozi, ale można też dzięki takiemu krzykliwemu antykomunizmowi zapunktować u obecnej władzy.

W programie Bogdana Rymanowskiego, w młodości radykalnego antykomunisty, Schetyna nie wykluczył poparcia Platformy dla ewentualnej ustawy pozwalającej zdegradować generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka (a czemu nie innych dowódców LWP?), autorów stanu wojennego. W świetle obecnego prawa karnego jest to po prostu niemożliwe: umarłych nie można degradować. Dodał, że raczej nie wierzy, aby projekt takiej ustawy trafił pod obrady Sejmu. Ale jeśliby jednak trafił i był praworządny, to tak, poparcie jest absolutne możliwe.

Co się kryje za pomysłem degradacji Jaruzelskiego i Kiszczaka?

Grzegorz Schetyna uważa, że sprawa degradacji wywołana przez ministra Macierewicza ma przykryć w mediach sprawę byłego prokuratora stanu wojennego, posła Piotrowicza. Prawdopodobnie ma rację. Ale zarazem ta wrzutka może być fragmentem szerszego planu politycznego zapowiadanego na grudzień przez lidera PiS.

Chodzi o „uporządkowanie” działalności opozycji, przejęcie Trybunału Konstytucyjnego, poddanie kontroli władzy społeczeństwa obywatelskiego. Działa tu teoria nieustannego wprowadzania w drgania opinii publicznej, podrzucania jej kolejnych jątrzących tematów, tak aby zajmowała się nimi, zamiast śledzić na zimno i protokołować poczynania rządu, prezydenta i PiS.

Reklama