Schetyna gotów poprzeć degradację Jaruzelskiego i Kiszczaka. Dlaczego przykłada rękę do nekrofobii?
Lider PO nie jest antykomunistą ostatniej godziny, kiedy za antykomunizm nie tylko nic nie grozi, ale można też dzięki takiemu krzykliwemu antykomunizmowi zapunktować u obecnej władzy.
W programie Bogdana Rymanowskiego, w młodości radykalnego antykomunisty, Schetyna nie wykluczył poparcia Platformy dla ewentualnej ustawy pozwalającej zdegradować generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka (a czemu nie innych dowódców LWP?), autorów stanu wojennego. W świetle obecnego prawa karnego jest to po prostu niemożliwe: umarłych nie można degradować. Dodał, że raczej nie wierzy, aby projekt takiej ustawy trafił pod obrady Sejmu. Ale jeśliby jednak trafił i był praworządny, to tak, poparcie jest absolutne możliwe.
Co się kryje za pomysłem degradacji Jaruzelskiego i Kiszczaka?
Grzegorz Schetyna uważa, że sprawa degradacji wywołana przez ministra Macierewicza ma przykryć w mediach sprawę byłego prokuratora stanu wojennego, posła Piotrowicza. Prawdopodobnie ma rację. Ale zarazem ta wrzutka może być fragmentem szerszego planu politycznego zapowiadanego na grudzień przez lidera PiS.
Chodzi o „uporządkowanie” działalności opozycji, przejęcie Trybunału Konstytucyjnego, poddanie kontroli władzy społeczeństwa obywatelskiego. Działa tu teoria nieustannego wprowadzania w drgania opinii publicznej, podrzucania jej kolejnych jątrzących tematów, tak aby zajmowała się nimi, zamiast śledzić na zimno i protokołować poczynania rządu, prezydenta i PiS.