Legalizm złoczyńców
Piątkowe głosowanie należy powtórzyć. Ale z PiS to nie takie proste
Szef PiS oraz marszałkowie obu izb parlamentu ogłosili w telewizji, że wszystko z władzą jest w porządku, a zwłaszcza że ustawa budżetowa została uchwalona wedle wszelkich reguł. Tylko te warchoły – posłowie Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej – w proteście okupują salę plenarną Sejmu. A warchoły mają wątpliwości, czy na sali było kworum i czy głosy były liczone rzetelnie.
No pewnie, że rzetelnie! – ogłosił marszałek Sejmu, Kuchciński, który następnie przedstawił stenogram z posiedzenia i sumaryczne protokoły liczenia głosów. Zapewnił też, że wszystko było widać na obrazie z kamery sejmowej, chociaż jako żywo setki tysięcy ludzi widziało taki tunelowy obraz ze środka sali i zapewne mogłoby poświadczyć co innego.
Metoda PiS: ani kroku wstecz
Wątpliwości jest cała lista. Teraz się okazało, że jednym z liczących głosy, przynajmniej według stenogramu Kuchcińskiego, był poseł PSL Krystian Jarubas, który jak się o tym dowiedział, oświadcza, że w ogóle tam go na sali nie było.
Naiwni sądzą, że przecież nie ma nic złego w powtórzeniu czynności, jeśli ludzie nią zainteresowani wyrażają wątpliwości, czy było tak, jak opisano wydarzenie, w którym w ogóle nie uczestniczyli. Cóż to miałoby komuś szkodzić? Zebrać posłów, zarządzić głosowanie imienne i po krzyku.
Ale z PiS to nie takie proste. Rządzący, a zwłaszcza ich przywódca Jarosław Kaczyński, jak już wyciągają rękę do zgody, to oczywiście wyłącznie na swoich warunkach.