Prezes Kaczyński jeszcze nie jest królem. Zresztą tron polski według niektórych jest już zajęty przez Chrystusa. Polska jest państwem pisowskim, a nie monarchią parlamentarną. Daleko jej do modelu brytyjskiego i nigdy do niego nie dążyła. W Zjednoczonym Królestwie opozycja jest częścią systemu, ale jego zwornikiem i gwarantem jest parlament. Dziś w Polsce parlament tej roli pełnić nie może wskutek polityki obecnego obozu władzy.
Przez mijający rok PiS na polecenie posła Kaczyńskiego rozmontował w Polsce system konstytucyjnej demokracji parlamentarnej. Tworzy w jego miejsce system demokracji nieliberalnej, w której opozycja ma być kwiatkiem do pisowskiego kożucha, a ściślej do paltociku szefa PiS.
Kaczyński (rzekomo) wyciąga rękę do opozycji
Ręka wyciągnięta rzekomo do opozycji podczas środowej odprawy dla mediów powinna w tej sytuacji zawisnąć w powietrzu. Zresztą pozornie pojednawczy ton Kaczyńskiego nie przeszkadzał mu znów zaatakować opozycji w stylu orwellowskim. Ignorując rzeczywisty przebieg wydarzeń w Sejmie, groził opozycji karami za jej obywatelskie nieposłuszeństwo mieszczące się przecież w ramach zachowań dopuszczalnych, gdy władze sejmowe i sam Kaczyński nie zrobiły niczego, by kryzys rozładować, tylko go jeszcze zaostrzyły.
Taktyka Kaczyńskiego polega na rozbiciu opozycji. Zakłada, że zawsze znajdą się w niej ugodowcy. Po drugie, PiS-owi „wyciągnięta ręka” ma służyć propagandowo. Jeśli opozycja ją odrzuci, będzie można ją atakować podwójnie. Za wyssaną z palca Błaszczaka „próbę puczu, drugą nocną zmianę” i za odmowę rozmów z Kaczyńskim lub jego tubami w rządzie czy parlamencie.
A jednak opozycja nie może ulec tym polityczno-propagandowym naciskom i szantażom. Godnie i rzeczowo musi odmówić propozycjom pozornego dialogu i żądać spełnienia warunków, które sama sformułowała.
Opozycjo, nie daj się wmontować w państwo PiS
Bo kryzys sejmowy nie został zażegnany. Jego sprawca, marszałek Kuchciński, nie podał się do dymisji. Na dodatek prezydent Duda podpisał ustawy ostatecznie likwidujące niezależność Trybunału Konstytucyjnego, a uchwalenie budżetu państwa przez pisowską frakcję sejmową przedstawia się jako zgodne z prawem, mimo licznych śladów, że to kolejny pisowski zajazd na procedury parlamentarne.
PiS w istocie nie jest gotów do żadnych korekt swojej polityki. Opozycja parlamentarna, jeśli ma mieć jeszcze sens po kryzysie grudniowym, nie może dać się wmontować w państwo pisowskie. Ma być samotną latarnią przeszywającą autorytarne mroki światłem nadziei, że kiedyś mroki się rozwieją.