Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Gwałt na kinie

mat. pr.
Obecność wysokich przedstawicieli partii, państwa i episkopatu na premierze filmu potwierdza, że obecna władza przywiązuje wielką wagę do ważnych tematów.
Polityka

Czekając na zapowiadane przez wicepremiera Glińskiego superprodukcje proponujące nowe spojrzenie na historię Polski, musimy się zadowolić filmami krajowymi, które, zdaniem wielu, poziomem moralnym często przewyższają to, co oferuje nam Hollywood. Doskonałym przykładem jest nakręcony przez studentów i absolwentów toruńskiej uczelni o. Rydzyka film „Zerwany kłos” o losach błogosławionej Karoliny Kózkówny, która w listopadzie 1914 r. została zamordowana, broniąc się przed zgwałceniem przez rosyjskiego żołnierza.

„Zerwany kłos” to owoc trzyletniej pracy, w którym mimo niskiego budżetu udało się osiągnąć wysoki poziom patriotyzmu i heroizmu. Jak informują twórcy, traktuje on „o zwycięstwie męczeństwa i świętości nad caratem, bolszewizmem i rusycyzmem”. Zwycięstwie doniosłym, chociaż trzeba dodać, niestety niepełnym, bo o ile carat i bolszewizm pod naporem naszego męczeństwa i świętości padły ostatecznie, o tyle rusycyzmy wciąż bezkarnie gwałcą mowę polską i droga do zwycięstwa nad nimi daleka.

Film jest zasadniczo niewesoły, ale ma sporo momentów dających otuchę i nadzieję na przyszłość. Krzepiąco działa na widza np. to, że usiłujący zgwałcić Kózkównę żołdak ostatecznie nie dopina swego, gdyż jak zdradza reżyser: „wielokrotna obdukcja jej ciała dowiodła, że diabeł wcielony, który był w tym żołdaku, trafił na archanioła stróża, tak iż uchronił dziewczęcą godność”. Optymistyczny jest także wątek Teresy, kobiety, która – jak podkreśla grająca ją studentka – postanowiła urodzić pochodzące z gwałtu dziecko, „dzięki czemu pozwoliło jej to zapomnieć o tym, co się wydarzyło”.

Obecność wysokich przedstawicieli partii, państwa i episkopatu na premierze filmu potwierdza, że obecna władza przywiązuje wielką wagę do tematów tak ważnych, jak gwałty żołnierzy rosyjskich na młodych, religijnych Polkach.

Polityka 1.2017 (3092) z dnia 27.12.2016; Felietony; s. 160
Reklama