Według medialnych sugestii, wspartych opiniami niektórych specjalistów od prawa ustrojowego, Julia Przyłębska przedstawiając prezydentowi kandydatury na prezesa Trybunału Konstytucyjnego, naruszyła przepisy procedrualne. W efekcie jej mianowanie na to stanowisko jest nieważne.
Chodzić ma o to, że p. Przyłębska w obawie przed brakiem korzystnych dla kandydatów powiązanych z PiS nie poddała pod głosowanie uchwały Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK „w sprawie przedstawienia kandydatów na prezesa TK Prezydentowi RP”. Uznała, że wystarczające jest głosowanie nad samymi kandydaturami (w nim bowiem stronnicy PiS mieli wystarczające poparcie) i to jego wynik można potraktować jako równoznaczny uchwale o przedstawieniu kandydatów prezydentowi. Zdecydowała się więc… sama podpisać pod tak zatytułowanym dokumentem i wysłać go głowie państwa. Andrzej Duda zaś na podstawie tegoż pisma mianował właśnie p. Przyłębską na „prezesa TK”.
Prezesa Trybunału Konstytucyjnego wybrano nielegalnie?
Tymczasem zdaniem niektórych konstytucjonalistów powinny zostać przeprowadzone dwa głosowania. Nie można bowiem potraktować wyboru kandydatów jako równoznacznego z przyjęciem uchwały o przedstawieniu ich prezydentowi. Skądinąd tryb taki wynika z regulacji przyjętych głosami parlamentarzystów PiS.
Oczywiście, postronni obserwatorzy mogą potraktować te dywagacje jako kolejne prawnicze przepychanki, zrozumiałe zresztą tylko dla jurystów (i to pewnie nie wszystkich). Podejście takie jest tym bardziej uzasadnione, że wokół Trybunału narosło w ostatnich miesiącach multum regulacji, werdyktów i opinii – sprzecznych nie tylko wzajemnie, ale często także z konstytucją.