Teraz, kiedy opozycja właśnie wróciła karnie do swoich poselskich ław po długiej przerwie „na uspokojenie”, rozpoczął się proces ostatecznego jej pognębienia, straszenia karami, zmianami regulaminu. Ma to pokazać nienaruszoną hegemonię obozu władzy i jej bezwzględną supremację nad histerycznymi przeciwnikami, którzy zostali przez prezesa uspokojeni. Temu służy odpowiednia narracja o pokonaniu i skompromitowaniu Petru, Schetyny i Kijowskiego.
Teza o „zaoraniu opozycji”, ewidentnie wyprodukowana w centrali PiS, jest powtarzana nie tylko przez polityków władzy i związanych z nią dziennikarzy, ale także przez wielu zagorzałych przeciwników partii rządzącej.
Spin doktorom Kaczyńskiego udało się wtłoczyć swoją narrację do powszechnego obiegu na tyle zręcznie, że ci, którzy ją powtarzają, nie zdają sobie sprawy z autorstwa przekazu. Rozgłaszają to po stronie „antypisu”, umacniając przekonanie, że „opozycja przegrała”, jej liderzy są żałośni, nie ma na kogo głosować itp. O nic więcej marketingowym strategom PiS nie chodzi. Powtarzają tę samą akcję, która pod nazwą Polska w ruinie przyniosła PiS wielkie sukcesy w 2015 r. Teraz trwa jej nowa odsłona: opozycja w ruinie. Mechanizm propagandowy jest identyczny, podobnie wysoka jest skuteczność.
Rozgrywki sejmowe
Realnie zaś biorąc, jest tak: oto Jarosław Kaczyński „genialnie ogrywa opozycję”, mając bezwzględną większość w Sejmie i w Senacie (czyli samodzielne quorum), do dyspozycji obu marszałków i prezydenta, którzy bez szemrania wykonują jego instrukcje, podporządkowany Trybunał Konstytucyjny, także media publiczne, resorty siłowe, służby specjalne i wymiar sprawiedliwości pod pełną kontrolą. A tam, gdzie się można teoretycznie odwołać od decyzji PiS, też siedzi PiS.