Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

MSWiA chce uszczelnić granice – także przed uchodźcami. To znak naszych czasów

Choć o planowanym zaostrzeniu przepisów mówiono nieoficjalnie od dawna, gotowy projekt został opublikowany dopiero 30 stycznia. Choć o planowanym zaostrzeniu przepisów mówiono nieoficjalnie od dawna, gotowy projekt został opublikowany dopiero 30 stycznia. MSZ / Flickr CC by 2.0
Znamienne, że organizacje pozarządowe nie zostały zaproszone do przygotowywania projektu nowelizacji.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji ogłosiło projekt nowelizacji ustawy o udzielaniu ochrony cudzoziemcom na terytorium RP.

Szef resortu Mariusz Błaszczak zapowiada uszczelnienie granic i sprawne wydalanie z Polski nielegalnych imigrantów. Chce ukrócić „nadużywanie procedur uchodźczych” i wprowadzić oszczędności. Ale w praktyce oznacza to również zatrzaśnięcie drzwi przed ludźmi szukającymi w Polsce pomocy.

Planowane zmiany mają poprawić nasze poczucie bezpieczeństwa i zatrzymywać na granicy migrantów, którzy przez Polskę chcą podróżować do UE. „Chodzi nam o bezpieczeństwo, żeby Polska nie była zagrożona napływem emigrantów z Bliskiego Wschodu, Azji, Afryki Północnej, żeby w Polsce nie dochodziło (...), mówiąc wprost, do zamachów terrorystycznych” wyjaśnia minister.

Ale wygląda na to, że to wylewanie dziecka z kąpielą.

Zatrzymanie w ośrodkach zamkniętych

Według nowych zasad cudzoziemcy ubiegający się o azyl będą szli tzw. trybem granicznym. Czyli będą zatrzymywani w ośrodkach zamkniętych lub aresztach na granicy i tam oczekiwali na decyzję polskich władz (do tej pory nie było to konieczne).

Tryb graniczny nie będzie dotyczyć chorych i dzieci bez opieki. Oczekiwanie ma potrwać do 28 dni (z możliwością przedłużenia do 60). Mimo przymusu zamknięcia tak krótki termin rozpatrzenia wniosków i przeprowadzania dokładnej procedury sprawdzającej brzmi optymistycznie – ale nie dla liczących na pomoc. Czy w tak krótkim czasie da się rzetelnie sprawdzić i udokumentować przeszłość wnioskodawcy, który czasem nie ma żadnego dokumentu tożsamości? Zachodzi obawa, że jeśli nie uda się tego zrobić pod presją czasu, wnioski te będą odrzucane właściwie automatycznie.

Jednak „dzięki” zatrzymaniu na granicy oczekujący na azyl nie będą mogli poruszać się swobodnie po terytorium Polski – w tym kontekście minister przywołał przykład Tunezyjczyka w Ełku, podejrzewanego o śmiertelne ugodzenie nożem mającego go lżyć chłopaka.

Zdaniem Mariusza Błaszczaka człowiek ten zawarł fikcyjne małżeństwo z Polką i od razu powinien być deportowany – jednak obecne skomplikowane procedury pozwoliły mu na uniknięcie wydalenia. A w konsekwencji: zabójstwo Polaka. Teraz jednak Polacy mają być lepiej chronieni przed zagrożeniami, jakie mogą nieść ze sobą migranci, jak uważają pomysłodawcy nowelizacji. Znamienne, że szef MSWiA mówi o „forsowaniu granic” przez migrantów czy „wtargnięciu siłą do Polski”.

Nowa ustawa rozszerza też kompetencje Urzędu ds. Cudzoziemców (UdSC), który odtąd będzie mógł też m.in. zakazywać cudzoziemcom wjazdu do Polski oraz zastępuje Radę ds. Uchodźców Radą ds. Cudzoziemców. Będzie ona rozpatrywać ewentualne skargi obcokrajowców na odrzucenie ich wniosków. Czy zostaną do niej zaproszeni przedstawiciele organizacji pozarządowych, mających największe kompetencje w pracy z migrantami? Można domniemywać, że Rada będzie realizować politykę rządu, który adwokatem migrantów ewidentnie nie jest.

Minister Błaszczak tłumaczył zresztą niedawno: „Rzecz polega na tym, że niektóre z organizacji pozarządowych finansowanych przez UE zajmują się szkoleniem emigrantów ekonomicznych z Azji, w jaki sposób skutecznie złożyć wniosek o ochronę międzynarodową, czyli w jaki sposób oszukać służby graniczne polskie”.

Znamienne, że organizacje pozarządowe nie zostały zaproszone do przygotowywania projektu nowelizacji. Choć o planowanym zaostrzeniu przepisów mówiono nieoficjalnie od dawna, gotowy projekt został opublikowany dopiero 30 stycznia. Wcześniej nie był omawiany np. z Wysokim Komisarzem Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców UNHCR, krajowymi organizacjami stojącymi na straży praw człowieka czy biurem RPO.

Teraz MSWiA daje czas na konsultacje publiczne i uzgodnienia między resortami (np. MSZ ma wypowiedzieć się, jakie kraje powinny trafić na listę tzw. bezpiecznych). Ale czasu jest mniej niż zwykle w takich przypadkach, bo tylko 2 tygodnie. Jak tłumaczy MSWiA, wynika to z potrzeby wprowadzenia „procedur uchodźczych uwzględniających uzasadnione potrzeby cudzoziemców”, które zabezpieczałyby interesy RP, „w związku z nasilającym się ruchem migracyjnym”.

Koniec z tranzytem na Zachód

Na razie jednak na nasilony ruch migracyjny mamy jedną odpowiedź: zatrzaśnięcie drzwi. U swoich granic mamy przecież imigrantów bezpośrednio zza wschodniej granicy i konsekwentnie odmawiamy im pomocy.

Media donoszą o upodlających warunkach w Terespolu i Brześciu, organizacje praw człowieka alarmują, że Straż Graniczna łamie prawo i krajowe, i międzynarodowe, nie przyjmując wniosków o azyl. Jednak minister niedawno skarżył się, że i Straż Graniczna, i on sam jako minister są „atakowani przez czy to Rzecznika Praw Obywatelskich, czy też przedstawicieli organizacji pozarządowych, które dążą do tego, żeby otworzyć granicę polską dla właśnie emigrantów z również Bliskiego Wschodu, z północnej Afryki. My tego nie zrobimy” – mówił Mariusz Błaszczak w radiowych Sygnałach Dnia.

Zresztą pytany o cel kolejnego nowelizowania ustawy, minister Błaszczak tłumaczył: „Wydalanie tych, którzy przyjeżdżają albo próbują wjechać do Polski w sposób nielegalny czy też zgłaszają intencje, żeby potraktować nasz kraj jako tranzytowy w drodze do zachodniej Europy”.

Dziś często cudzoziemcy składają na polskiej granicy wniosek o status uchodźcy, a po przekroczeniu jej jadą od razu dalej, np. do Niemiec. Nowe przepisy, które wejdą w życie 1 lipca, mają i zapobiegać takiemu tranzytowi, i zniechęcać handlarzy ludźmi do drogi przez Polskę. Mariusz Błaszczak wyjaśnił też, że nowelizacja spowoduje „uniknięcie presji migracyjnej”. „Mechanizm jest prosty: jeżeli emigranci wiedzą, że nie sforsują polskiej granicy, to nie będą tego próbowali” – uważa.

Ale planując uszczelnić granice, władza wylewa dziecko z kąpielą. Bo jednocześnie ucierpią na tym procedury gwarantujące pomoc uchodźcom. Choć i tak Polska ma w tym zakresie nie nadmiar obowiązków, ale powód do wstydu.

Sam Urząd ds. Cudzoziemców kilka dni temu podzielił się najnowszymi statystykami – wynika z nich, że w 2016 r. o ochronę międzynarodową wnioskowało w Polsce 12 tys. obcokrajowców. Status uchodźcy lub inną formę ochrony otrzymało u nas tylko 390 osób. Byli to głównie obywatele Rosji narodowości Czeczeńskiej, a także Ukraińcy i Syryjczycy.

177 osób dostało ochronę ze względów humanitarnych. Ale większość takich spraw została umorzona – rzecznik UdSC tłumaczy, że „cudzoziemcy nie byli zainteresowani kontynuowaniem procedury w Polsce i opuścili kraj”. Czyli najczęściej – wyjechali dalej, na Zachód.

Mimo to minister Błaszczak mówi: „Gdyby nie zmiana rządu, to dziś mielibyśmy też tysiące imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej”. Stawianie murów na sąsiedzkich granicach – i tych betonowych, i tych formalnych – w 2017 roku wydaje się niestety znakiem naszych czasów.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną