Zwykłe mydlenie oczu
Sejmowe exposé ministra Waszczykowskiego. Jeden pozytyw, wiele półprawd
W sejmowym exposé ministra Waszczykowskiego, czyli przedstawieniu aktualnych założeń polityki zagranicznej, trzeba dostrzec jedną rzecz pozytywną: politykę bezpieczeństwa. Z pewnością sukcesem dotychczasowych rządów, kontynuowanym przez PiS, jest zwrócenie uwagi naszych zachodnich sojuszników na niebezpieczeństwo płynące ze strony putinowskiej Rosji i przybliżenie sił NATO do naszej wschodniej granicy.
Mamy nadzieję, że nowa ekipa w Waszyngtonie tego nie zburzy, chociaż nie wygląda na to, by Polska miała jakiś wpływ na chaotyczne dotychczas wypowiedzi prezydenta Trumpa. Mógł się jednak Waszczykowski przyłączyć do głosów zaniepokojenia, jakie nasi zachodni partnerzy wyrazili z tego powodu, że Trump chwali Brexit i zachęca inne kraje do pójścia w ślady Londynu. Przecież w exposé Waszczykowski postulował aktywną współpracę NATO i UE.
Wiele zdań z exposé ministra wymaga sprostowania
Na tym niestety muszę zakończyć pozytywną ocenę exposé, bo reszta to zwykłe mydlenie oczu, półprawdy i klajstrowanie. Na przykład minister powiedział że „polski głos w sprawie kryzysu emigracyjnego został pozytywnie oceniony”. Śledzę artykuły prasy zachodniej i ani razu nie spotkałem się z taką oceną. Albo mówi, że „nie ma podstaw do zwiększenia ambicji (unijnych) w zakresie redukcji emisji”, natomiast rano w polskim radiu słyszę komunikaty o smogu w miastach i drastycznym przekroczeniu norm zdrowotnych, co jak najbardziej skłania mnie do przekonania, że ambicje zredukowania szkodliwych emisji są konieczne. Takich zdań wymagających sprostowania w tym exposé jest bardzo wiele.
Najtrudniejszym jednak dla Polski wyzwaniem jest przyszłość Unii Europejskiej. Minister zdaje się stawiać diagnozę, że za nastroje eurosceptyczne odpowiada wytworzona przepaść między elitami a masami w Europie. Być może tak, ale ja widzę w tym kryzys przywództwa, które nie umiało wytłumaczyć ludziom, że Unia jako jedyny na świecie taki projekt rozładowywania konfliktów i sporów między krajami jest jak najbardziej godny poparcia przez wszystkich, którzy pamiętają, że egoizmy narodowe i nacjonalizmy w Europie przyniosły tragiczne owoce.
Minister ocenił, że „powrót do egoizmów narodowych jest równie szkodliwy jak utopie integracyjne”. Z całą pewnością tak nie jest. W historii Europy egoizmy narodowe, powtórzmy, doprowadziły do wojen i rzezi, a powojenna utopia integracyjna do bezprzykładnego długiego okresu pokoju.
Minister nie powinien kryć, że dziś na stole leżą dwa projekty: wyjście z kryzysu europejskiego poprzez jeszcze ściślejszą współpracę całej grupy głównych i najsilniejszych państw – i to jest projekt zwłaszcza Niemiec, Francji, Włoch – oraz próba ograniczenia Unii do luźnej federacji krajów członkowskich z mniej lub bardziej sprawnym wspólnym rynkiem.
Rząd Polski chwali rozwodnienie Unii i proponuje bliżej nieokreślone wzmocnienie parlamentów narodowych bądź jakiś mityczny sojusz Trójmorza dla przeciwstawienia się znacznie silniejszym partnerom. Przedstawiciele PiS mówią, że chcą „elastyczności” zamiast „spójności”. Podkreślają, że zasady elastyczności w Unii muszą gwarantować, że żadne państwo nie poniesie negatywnych skutków odmowy uczestnictwa w projektach wzmocnionej współpracy między partnerami opowiadającymi się za spójnością. Ale przecież życie wygląda inaczej!
Wzmocniona współpraca pomiędzy częścią krajów w każdej dziedzinie – czy to unii walutowej i bankowej, czy obrony – tak czy inaczej wytworzy zwiększoną bliskość i solidarność krajów współpracujących. Weźmy choćby obraźliwe w tonie i metodzie odrzucenie francuskiego kontraktu zbrojeniowego. Francja, a też i Niemcy, oba kraje przypomniały zaraz, że nie chodziło o pojedynczy kontrakt, bo chciały włączyć Polskę na zasadzie partnerstwa do ogromnego europejskiego koncernu. I co? Nie wystarczy deklarować, że się chce współpracy obronnej, trzeba ją rzeczywiście tworzyć.
W tej sprawie Waszczykowski mówił, że „umiłowanie demokracji łączy nas z Francją”. Prasa francuska swoje umiłowanie demokracji wyraziła – i słusznie – obszernym referowaniem gnojenia Trybunału Konstytucyjnego w Polsce, atakami na niezależność sędziów i poczynaniami PiS wobec mediów. Zapewne Waszczykowski ma niewielki na te zjawiska wpływ, ale mówienie o umiłowaniu i demokracji przez partię rządzącą w Polsce – to mydlenie oczu.