Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Spór o obchody Sierpnia ’80 w Gdańsku

Janusz Śniadek: „To Lech Kaczyński jest symbolem »Solidarności«, nie Wałęsa”. Janusz Śniadek: „To Lech Kaczyński jest symbolem »Solidarności«, nie Wałęsa”. Zbigniew Trybek/CAF / PAP
Spór o to, kto ma prawo czcić rocznicę Sierpnia’80, jest w istocie walką z fałszowaniem polskiej historii.

Reprezentujący rząd wojewoda pomorski nakazał administracyjnie, by organizatorem obchodów Sierpnia’80 w Gdańsku był związek zawodowy NSZZ „Solidarność”, a nie Komitet Obrony Demokracji, choć to KOD jako pierwszy zgłosił taki zamiar (i zaprosił na uroczystość m.in. związkowców z „Solidarności”). Wojewoda powołał się na uchwalone przez PiS prawo o zgromadzeniach i stworzoną na użytek tzw. miesięcznic smoleńskich konstrukcję „zgromadzeń cyklicznych”.

Równocześnie rzecznik Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” nazwał inicjatywę KOD „bezczelną prowokacją”. Zabolało go zwłaszcza to, że podczas uroczystości kodowskich zaplanowano przemówienie Lecha Wałęsy. Jeszcze dalej posunął się szef związku Piotr Duda, bo wprost zagroził: „Jeśli ktoś chce konfrontacji z »Solidarnością«, to będzie ją miał”. Nawołuje też członków związku, by licznie przyjechali do Gdańska, aby przeciwstawić się „»grupie rekonstrukcyjnej« Unii Demokratycznej i Unii Wolności” (tak w oryginale apelu), chcącej jego zdaniem zawłaszczyć solidarnościowe idee.

Z kolei Janusz Śniadek, jeden z poprzedników Dudy na fotelu przewodniczącego NSZZ „Solidarność”, a teraz poseł PiS, ogłosił w wywiadzie prasowym: „To Lech Kaczyński jest symbolem »Solidarności«, nie Wałęsa”.

Tym samym wciąż mający złudzenia dostają ostateczny dowód, o co idzie gra.

A jeśli dalej udają naiwnych, przypomnijmy: powstała w sierpniu 1980 r. „Solidarność” była nie tylko syndykatem pracowniczym, lecz także wielkim ruchem społecznym łączącym – w imię walki o prawa obywatelskie oraz poszerzenie sfery wolności, a i suwerenność kraju – rodaków o nader różnych poglądach stricte politycznych.

Reklama