Mecz piłkarski i przedstawienie teatralne łączy bardzo wiele. Oba są wydarzeniami przeznaczonymi dla widzów – na stadionie czy w teatrze. Oba mają swoją dramaturgię, ładunek emocjonalny czy estetyczny. Ale jest jedna zasadnicza różnica. Spektakl jest najczęściej inscenizacją konkretnej sztuki. Może jest w nim i miejsce dla pewnej improwizacji, ale generalnie wiadomo, jaki będzie miał przebieg, a przede wszystkim jak się skończy. Mecz z kolei to jedna wielka niepewność, a piłka nożna jest sportem, w którym drużyna teoretycznie słabsza może wygrać z faworytem.
Obserwując spór Andrzeja Dudy z Jarosławem Kaczyńskim, zadajemy sobie to pytanie: czy mamy do czynienia z przedstawieniem czy meczem? Czy to widowisko ma z góry upatrzony scenariusz, czy jego rezultat jest niepewny?
Odpowiedź brzmi: trochę jedno, trochę drugie.
O co chodzi w sporze między Dudą a Kaczyńskim?
Na pewno nie jest tak, jak chcą niektórzy, że konflikt jest prymitywną ustawką – strony się umówiły i wszystko z góry wiadomo. Między prezydentem a PiS doszło do realnego sporu, choć raczej nie o kształt sądownictwa, a o pozycję prezydenta w obozie władzy. W połowie kadencji Andrzej Duda postanowił się bardziej usamodzielnić, a Jarosławowi Kaczyńskiemu to się nie podoba, bo nie przywykł do tego, że w swoim obozie może mieć partnerów zamiast podwładnych.
Do pewnego stopnia ten konflikt jest zresztą korzystny dla obu stron. Poparcie PiS w sondażach jest silniejsze niż dwa lata temu, gdy partia wygrywała wybory. Zaufanie do Dudy sięga 70 proc. i jest najwyższe, od kiedy został prezydentem. Politycy opozycji sami mówią, że istnieje dla nich realne zagrożenie, iż Andrzej Duda przejmie część jej elektoratu.