Macierewicza bój to ostatni? Wygląda na to, że nie będzie dla niego miejsca w rządzie Morawieckiego
Fakt, że doszło do tego w dniu, gdy Antoni Macierewicz przyjechał do Pałacu Prezydenckiego, by wraz z całym rządem Beaty Szydło odebrać dymisję, nie jest przypadkowy. Jak wszystko, co robi minister obrony.
Odebranie tzw. poświadczenia bezpieczeństwa oznacza, że gen. Kraszewski de facto nie może pełnić swojej funkcji. Jego zadaniem jako szefa departamentu zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi było wspieranie prezydenta w decyzjach dotyczących armii, co oznacza konieczność właściwie codziennego obcowania z informacjami o różnej klauzuli tajności. Ten dostęp został mu zawieszony już cztery miesiące temu, gdy podległa Macierewiczowi Służba Kontrwywiadu Wojskowego rozpoczęła tzw. procedurę sprawdzającą. Z przecieków wiadomo, że dowody zebrane przez SKW na generała są więcej niż słabe.
Trudno interpretować ten ruch wobec Kraszewskiego inaczej niż jako zemstę Macierewicza za zbyt duże z jego punktu widzenia ingerowanie prezydenta w zarządzanie siłami zbrojnymi, m.in. za blokowanie nominacji generalskich. Doprowadziło to do poważnego napięcia na linii prezydent – szef MON.
Ostatnia szarża Antoniego Macierewicza
Dlaczego Macierewicz zdecydował się na podgrzanie sporu? Może już wie, że w rządzie Mateusza Morawieckiego nie będzie dla niego miejsca. Na pożegnanie odpala więc taką bombę. Ale to nie jest tylko zwykła zemsta – to swego rodzaju polisa na przyszłość. I pałka na prezydenta, po którą zapewne będą sięgali jego ludzie, chcąc uderzyć w prezydenta argumentem, że ma u boku tak podejrzanego człowieka, któremu SKW odebrała dostęp do tajemnic.