Gen. Bondaryk jest kolejnym szefem służb z czasów PO, który ma status podejrzanego na podstawie tego samego przepisu. Lista robi się coraz dłuższa. Zarzuty z artykułu 231§1 kodeksu karnego (przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków) lub §2 (przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej) dostali już byli szefowie SKW, gen. Janusz Nosek i Piotr Pytel, a także były szef Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO płk Krzysztof Dusza.
Czytaj także: Prokurator do zadań
Lista coraz dłuższa
Niedawno z tego samego przepisu kodeksu karnego krakowska prokuratura postawiła zarzut byłemu szefowi CBA Pawłowi Wojtunikowi, a wcześniej szefowi Służby Celnej Jackowi Kapicy. Teraz przyszła pora na gen. Bondaryka, który według białostockiej prokuratury miał zatrudnić w roli cywilnego doradcy – na tym miała, jak rozumiem, polegać jego osobista korzyść – osobę ze sfałszowanym świadectwem ukończenia studiów podyplomowych.
Zarzut tak bzdurny, że aż trudno się do niego odnosić. Pomijając fakt, że szef służby nie jest w stanie sprawdzić, czy kandydat do służby dysponuje odpowiednimi i prawdziwymi dokumentami, to czy ktoś o zdrowych zmysłach jest w stanie wyobrazić sobie, że Krzysztof Bondaryk zaryzykuje utratę dobrego imienia i generalskiej emerytury dla zatrudnienia człowieka z „lewym” dyplomem?