Kraj

Ziobro bije w obywateli

Minister sprawiedliwości chce zniesienia tajemnicy adwokackiej, lekarskiej czy dziennikarskiej

W wyniku proponowanych przez Zbigniewa Ziobrę zmian najbardziej ucierpią obywatele szukający pomocy lub medycznej. W wyniku proponowanych przez Zbigniewa Ziobrę zmian najbardziej ucierpią obywatele szukający pomocy lub medycznej. mat. pr.
Plan ministra sprawiedliwości, by de facto znieść tajemnice zawodowe (m.in. adwokacką, lekarską, dziennikarską), uderza nie tylko w wykonujących te profesje, ale przede wszystkim w obywateli.

Media ujawniły, że rząd chce zmienić zasady zwalniania z tzw. tajemnic zawodowych – już nie tylko niezależny sąd, ale także prokurator miałby decydować, że adwokat, notariusz, radca prawny i podatkowy, lekarz czy dziennikarz mogą zostać przesłuchani odnośnie faktów objętych dotąd z reguły tajemnicą wynikającą z wrażliwego charakteru usług świadczonych w ramach tych profesji.

Resortowi urzędnicy próbują przekonywać, że celem pomysłu jest przyspieszenie postępowania i zmniejszenie obciążenia sądów.

Prokurator zwalnia z tajemnicy zawodowej

A przecież prokurator, który ma otrzymać tyle władzy, jest funkcjonariuszem aparatu ścigania ściśle podległym swojemu szefowi – prokuratorowi generalnemu. Tym zaś jest obecnie minister sprawiedliwości, czyli polityk rządzącej partii bądź koalicji.

Czytaj także: Prokuratura rządzi w sądach

Na dodatek, choć od prokuratorskiej decyzji o zwolnieniu z tajemnicy zawodowej przysługiwać miałoby odwołanie do sądu, to nie będzie ono wstrzymywało takiej decyzji. Przesłuchiwany będzie więc tak czy siak musiał albo zdradzić prokuratorowi fakty objęte tajemnica, albo odmówić zeznań. W pierwszym przypadku, nawet jeśli sąd uzna, że do zwolnienia nie było podstaw, prokurator będzie mógł wykorzystać uzyskane informacje – rząd PiS wcześniej (w 2016 r.) zalegalizował bowiem w procedurze karnej tzw. dowody z zatrutego drzewa (czyli zdobyte nielegalnie). W przypadku drugim adwokata czy dziennikarza będzie można straszyć karami za odmowę zeznań.

PiS-owskie dziel, strasz i rządź

W istocie plan jest elementem stosowanej od dawna przez PiS i jego koalicjantów strategii przedstawiania elit jako źródła wszelkiego zła i przeciwstawiania ich „suwerenowi”, czyli tzw. zwykłym ludziom.

Sprowadza się przecież bowiem do demonstracji siły władzy i nadrzędnej pozycji prokuratury. Gdy zostanie wcielony w życie (a dlaczegóż by nie miał być wcielony), byle świeżo upieczony prokuratorski chłystek będzie mógł w majestacie resortowych przepisów (bo przecież nie prawa zgodnego z cywilizowanymi procedurami i Konstytucją RP) próbować upokorzyć doświadczonych obrońców, lekarzy czy dziennikarzy naleganiami, by złamali reguły obowiązujące w ich profesjach oraz nadużyli zaufania, jakim się cieszą wśród klientów, pacjentów czy rozmówców.

Czytaj więcej: Prokurator generalny grozi sędziom SN

Obywatel samotny w starciu z aparatem władzy

To jednak nie honor zawodów zaufania publicznego i ich społeczny status jest najważniejszy. Otóż w wyniku proponowanych przez Ziobrę i spółkę zmian najbardziej ucierpią, co najistotniejsze, właśnie obywatele szukający pomocy prawnej, medycznej czy dziennikarskiej. To ich sekrety, często delikatne, bo dotyczące choćby sfery prywatności, są zagrożone. Nie mówiąc już – w przypadku tajemnicy adwokackiej czy radcowskiej – o prawie do obrony i rzetelnego procesu sądowego.

To obywatel w starciu z aparatem władzy będzie czuł się pozbawiony wsparcia, a więc bezbronny. I o to chodzi.

Czytaj także: Studenckie śledztwo Zbigniewa Ziobry

Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną