Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Policja przeszukała mieszkania dziennikarzy OKO.press i zabrała materiały dziennikarskie

Aktywiści Rafał Suszek i Michał Wojcieszczuk wtargnęli na scenę podczas występu Chóru Aleksandrowa z transparentami: „Kremlowski raszyzm won za Don” i „Chwała Ukraińcom walczącym za wolność waszą i naszą”. Aktywiści Rafał Suszek i Michał Wojcieszczuk wtargnęli na scenę podczas występu Chóru Aleksandrowa z transparentami: „Kremlowski raszyzm won za Don” i „Chwała Ukraińcom walczącym za wolność waszą i naszą”. OKO.press / mat. pr.
Po raz kolejny organy ścigania nadużyły władzy wobec opozycyjnego, niezależnego medium, nękając dziennikarzy i przeprowadzając niezgodną z prawem rewizję.

Jak podaje OKO.press, w sobotę około południa policja weszła z nakazem przeszukania do mieszkań dwojga dziennikarzy. Policjanci żądali wydania filmu z nagranego dzień wcześniej happeningu, gdy dwóch aktywistów: Rafał Suszek i Michał Wojcieszczuk, wtargnęło na scenę podczas występu Chóru Aleksandrowa (Zespołu Pieśni i Tańca Armii Rosyjskiej) z transparentami: „Kremlowski raszyzm won za Don” i „Chwała Ukraińcom walczącym za wolność waszą i naszą”. Krzyczeli: „Łapy precz od Ukrainy”.

Organy ścigania co najmniej nadużyły władzy. Po raz kolejny w minionych trzech tygodniach zachowują się tak wobec niezależnego medium.

W jaki sposób policja nadużyła władzy wobec niezależnych dziennikarzy

Materiały prasowe są chronione tajemnicą dziennikarskich źródeł informacji. Kodeks postępowania karnego pozwala, na etapie postępowania prokuratorskiego – prokuratorowi, a na etapie postępowania sądowego – sądowi, zwolnić dziennikarza z obowiązku ochrony źródła. Ale tylko wtedy, „gdy jest to niezbędne dla dobra wymiaru sprawiedliwości, a okoliczność nie może być ustalona na podstawie innego dowodu”. I tylko w celu ścigania najpoważniejszych przestępstw.

Czytaj więcej: Zbigniew Ziobro chce zniesienia tajemnicy adwokackiej, lekarskiej czy dziennikarskiej

W sprawie wtargnięcia na scenę nie mamy do czynienia z przestępstwem, tylko z wykroczeniem: zakłócenia porządku. Chyba że za przestępstwo uzna się przewrócenie przez wbiegających na scenę stojącej tam rosyjskiej flagi. Za znieważenie symbolu obcego państwa kodeks karny przewiduje grzywnę, karę ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku. Zatem nie jest to poważne przestępstwo.

W dodatku to, jak przebiegało zdarzenie, można z powodzeniem ustalić na podstawie zeznań świadków, nie uciekając się do rekwirowania dziennikarskiego materiału. Wreszcie: służby nie dały dziennikarzom szansy, by zdecydowali – po konsultacji z redakcją i prawnikami – czy w materiałach jest tajemnica prawem chroniona i – jeśli nie ma – czy ją wydać. Zamiast tego, bez uprzedzenia, wkroczyli na rewizję.

Jak powinny wyglądać działania policji w celu pozyskania nagrania z protestu w teatrze

Pamiętamy skandal, gdy w czerwcu 2014 r. prokuratura weszła do redakcji „Wprost” z nakazem wydania nośników elektronicznych mogących zawierać informacje dotyczące tzw. taśm kelnerów z restauracji „Sowa i Przyjaciele”. Wcześniej wezwali redakcję do ich wydania – redakcja odmówiła. Pamiętamy, jak funkcjonariusze ABW wyrywali współautorowi tekstów na temat taśm Sylwestrowi Latkowskiemu laptop. Pamiętamy, że funkcjonariusze, wobec oporu dziennikarzy „Wprost” i z innych mediów, którzy przyjechali na miejsce, wycofali się z redakcji. Potem redakcja przekazała żądane nośniki po uzgodnieniu z prokuraturą, że zostaną zdeponowane w sądzie, który uchyli – lub nie – tajemnicę dziennikarską.

Czytaj także: Prof. Marek Safjan o aferze taśmowej, tajemnicy dziennikarskiej i wizerunku Polski w Europie

Nie wiemy, czy nagrania odebrane dziennikarzom OKO.press zawierały tajemnicę dziennikarską. Gdyby organa ścigania szanowały prawo, w tej sprawie powinny się po prostu zwrócić do redakcji o ich wydanie. Jeśli redakcja doszłaby do wniosku, że zawierają one tajemnicę dziennikarską – odwołałaby się do sądu.

Czytaj także: Czego obawia się świadek afery taśmowej

Nieuzasadniona i bezprawna rewizja

Organa ścigania nadużyły władzy wobec opozycyjnego, niezależnego medium utrzymującego się z datków czytelników. Naruszyły prywatność dziennikarzy, nachodząc ich w domach, co nie było ani konieczne, ani usprawiedliwione okolicznościami sprawy. Ponieważ czynność przeszukania jest zwykle dokumentowana kamerą, mieszkania dziennikarzy, ich życie prywatne zostały sfilmowane i będą w dyspozycji służb, co drastycznie narusza prywatność. Trudne do wyobrażenia byłoby takie zachowanie wobec np. dziennikarzy „Gazety Polskiej” czy „Sieci”. Takie nieproporcjonalne działanie samo w sobie jest nadużyciem prawa. Do tego dochodzi możliwość złamania tajemnicy dziennikarskiej. W dodatku nie mamy pewności, czy służby tej okazji nie wykorzystały do pozostawienia „pluskwy” – według polskiego prawa nie mamy prawa się o to nawet dowiadywać.

Czytaj także: Nie będzie nam Mosbacher…

Ochrona dziennikarskich źródeł informacji według Trybunału w Strasburgu

Trybunał w Strasburgu wielokrotnie wypowiadał się o granicach ochrony dziennikarskich źródeł informacji, w tym o ochronie materiałów, które mogłyby te informacje zawierać. Generalnie linia orzecznicza jest taka, że pierwszeństwo ma ochrona źródeł, „chyba że jej przełamanie zostało usprawiedliwione istnieniem nadrzędnej potrzeby w interesie publicznym”. Np. w sprawie Ressiot i inni przeciwko Francji z 2012 r. Trybunał uznał, że przeszukanie w redakcji i domach dziennikarzy, by wykryć źródło przecieku w sprawie dopingu w kolarstwie, nie było usprawiedliwione „nadrzędnym interesem publicznym”. Podobnie było w sprawie Tillack przeciwko Belgii z 2007 r., gdzie przeszukano rzeczy dziennikarza w redakcji i mieszkaniu, szukając materiałów dotyczących poufnych dokumentów Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych. Natomiast w sprawie Nordisk Film i TVA/S przeciwko Danii z 2005 r., gdzie chodziło o nakaz ujawnienia materiału zgromadzonego w dziennikarskim śledztwie dotyczącym pedofilii, Trybunał takiego „nadrzędnego interesu”, związanego z ochroną dzieci, się dopatrzył.

Czytaj także: Polsat skręca w prawo

Reklama
Reklama