Na fali żałoby po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza prezes PiS zadeklarował, że jego partia nie wystawi własnego kandydata w przedterminowych wyborach zarządzonych na 3 marca. Jednak ledwie kandydaci złożyli wymagane dokumenty i zostali zarejestrowani przez PKW, Kacper Płażyński, szef klubu radnych PiS w Gdańsku, obwieścił w lokalnej rozgłośni Polskiego Radia: „Przyznam szczerze, że mamy dość szczególne okoliczności, które nie powodują, że do wyborów będzie się szło z przyjemnością. Ja oddam głos na Marka Skibę. Poznałem go i zrobił na mnie wrażenie”.
Płażyński podczas jesiennych wyborów był w Gdańsku nadzieją PiS, ale przegrał w starciu z Adamowiczem. Jego publiczna deklaracja to wyraźny sygnał dla wyborców PiS, na kogo powinni głosować.
Troje do wyboru w Gdańsku
Ogłoszenie przez główne siły polityczne, iż w tych wyborach nie będą wystawiały własnych kandydatów, jest o tyle sensowne, że oszczędza gdańszczanom ognia kampanijnej walki. W czasie tak nieodległym od tragedii to ważne. Do tego w zaistniałej sytuacji żadna z partii raczej nie ma kandydata, który z sukcesem mógłby się zmierzyć z Aleksandrą Dulkiewicz, pierwszą zastępczynią Adamowicza, kandydującą jako niezależna (KWW Wszystko dla Gdańska Aleksandry Dulkiewicz).
Wycofanie się partii otworzyło pole dla osób, których celem jest publiczne zaistnienie, zyskanie rozgłosu.