Od ostatnich miesięcy ubiegłego roku obóz władzy jest w wyraźnym kryzysie. Prawica niby wygrała wybory samorządowe, a w każdym razie głosowanie na radnych sejmików wojewódzkich. Jednak to zwycięstwo nie było tak wyraźne, jak na to liczono w centrali PiS na Nowogrodzkiej. Nieco przyćmiło je także wielkie lanie, jakie kandydaci PiS dostali w miastach, zarówno tych dużych (czego można się było spodziewać), jak i mniejszych (co już było pewną niespodzianką).
Czytaj też: Skończyła się kampania, zaczęła się kampania
Czarna seria skandali
Do tego PiS przydarzyła się czarna seria różnego rozmiaru afer i skandali. Zaczęło się od afery KNF i nagrania sugerującego, iż szef tej instytucji mógł żądać łapówki od prezesa banku. Potem rozpętała się burza wokół zarobków w NBP, którą dodatkowo podsyciła dezynwoltura prezesa banku centralnego Adama Glapińskiego. Prawie niezauważone przemknęły zatrzymania współpracowników byłego ministra obrony Antoniego Macierewicza, bo już „Gazeta Wyborcza” opublikowała „taśmy Kaczyńskiego” związane z planami budowy „srebrnych wież”.
PiS, z lepszym lub gorszym skutkiem, próbuje każdą z tych spraw z osobna wyjaśnić lub przykryć, ale całość wywołuje coraz gorsze wrażenie. Czasem ilość przechodzi w jakość, a liczba sytuacji kryzysowych, z którymi musi się mierzyć obóz władzy, jest rzeczywiście spora.