Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Skończyła się kampania, zaczyna się kampania

Plakaty kandydatów w Krakowie Plakaty kandydatów w Krakowie Filip Radwanski/Forum / Forum
Po wyborach samorządowych w polskiej polityce więcej jest pytań niż odpowiedzi. Wyniki głosowania na posłów i senatorów jesienią przyszłego roku pozostają kwestią otwartą.

W trzech największych miastach, w których firma Ipsos na zlecenie TVN24, Polsat News i TVP Info przeprowadziła exit polls, niespodzianek nie było. Wygrywali kandydaci opozycji, przegrywali przedstawiciele PiS.

Czytaj też: Adamowicz wygrał piątą kadencję w Gdańsku

Opozycja utrzymuje kolejne miasta

W Krakowie dotychczasowy prezydent Jacek Majchrowski pokonał Małgorzatę Wassermann, w Gdańsku Paweł Adamowicz wygrał z Kacprem Płażyńskim. W Kielcach doszło do przewidywanej zmiany prezydenta – Bogdan Wenta wygrał z Wojciechem Lubawskim. Wszędzie wyniki były podobne – zwycięzcy zebrali prawie dwie trzecie głosów.

Czytaj też: Krakowa Majchrowskiemu nie odbili

Z lokalnego sondażu przeprowadzonego dla „Echa Dnia” wynika, że także w Radomiu przegrał kandydat PiS, wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz. To oznacza, że PiS nie udało się odzyskać miasta, którym w latach 2006–14 rządził prezydent z tej partii. W noc wyborczą napływały też rezultaty z innych dużych i średnich miast – w większości z nich PiS także przegrywał (m.in. w Elblągu, Nowym Sączu czy Ostrołęce).

Polska podzielona, nie widać trzeciej siły

Wyniki drugiej tury potwierdziły to, co wiedzieliśmy już po pierwszej: wyborcy są podzieleni między rządzącym PiS a opozycją. PiS wygrał wybory do sejmików, opozycja – metropolie. Prawicę popierają wyborcy na południu i wschodzie kraju, opozycję na północy i zachodzie, a w wielu województwach w centrum różnice są minimalne. PiS utrzymał mocną pozycję wśród wyborców o wykształceniu podstawowym i zawodowym, Koalicja Obywatelska w elektoracie z wyższym wykształceniem.

Czytaj też: Jak głosowali młodzi i starzy, miasta i wieś

Wybory samorządowe pokazały też, że na razie trudno mówić o jakiejkolwiek trzeciej sile w polskiej polityce. PSL zdobył wprawdzie dwucyfrowe poparcie, ale w porównaniu z 2014 r. poniósł ogromne straty, a przy głosowaniu na posłów i senatorów ludowcom trudno będzie utrzymać poparcie z wyborów samorządowych. Lewica poniosła klęskę i na razie trudno sobie wyobrazić, żeby budująca się inicjatywa Roberta Biedronia mogła coś zasadniczo zmienić po tej stronie sceny politycznej. Kukiz ′15 może tych wyborów nie przeżyć.

Kolejne wybory to kwestia otwarta

Waga wyborów samorządowych była duża, ponieważ nie tylko doprowadziły do nowego rozdania we władzach lokalnych, ale też były pierwszym etapem czwórboju politycznego. Wraz z zamknięciem lokali w niedzielę de facto rozpoczęła się kampania do Parlamentu Europejskiego (maj 2019). Po niej nastąpią kluczowe wybory parlamentarne (jesień 2019) oraz prezydenckie (wiosna 2020).

Czytaj też: Zaczynamy cykl najważniejszych wyborów od 1989 r.

Na razie wiemy, że marsz PiS został zatrzymany: prawica nie ma kolejnych zdobyczy, a poparcie w porównaniu do 2015 r. nie zwiększyło się (biorąc poprawkę na specyfikę wyborów samorządowych). Opozycji udało się odzyskać część elektoratu, ale nie zdobyła nowych wyborców. To oznacza, że wynik kolejnych wyborów jest kwestią otwartą i oba bloki wciąż mają szansę na sukces.

Dlatego czekają nas bardzo intensywne kampanie, a ich pierwszym etapem będą nadchodzące już w najbliższy weekend obchody stulecia odzyskania niepodległości. Stawka jest wysoka, a zakończona kampania pokazała, że czeka nas dużo chwytów poniżej pasa, czarnego piaru i procesów wyborczych. Po raz pierwszy w historii np. urzędujący premier przegrał spór w trybie wyborczym i to od razu dwukrotnie. Zapnijmy pasy, przez najbliższe półtora roku czeka nas ostra polityczna jazda.

Reklama
Reklama