Ci, którym przez ostatnie lata brakowało Kaczyńskiego na pierwszej linii frontu, spokojnie mogą odetchnąć, bo na kampanię europejską prezes PiS wrócił z całą mocą. Tym razem za nikim się już nie chowa; to on nadaje kierunek, kreśli linie podziału, rozdaje razy, obiecuje i straszy. Różnica w porównaniu z wyborami z 2015 r. czy nawet zeszłoroczną potyczką o samorządy jest przepastna; wiele to mówi o strategii partii rządzącej, o tym, jak odczytuje ona nastroje społeczne i jakie wnioski z tego wyciąga.