To ma być dzieło życia, które pozostawi po sobie Zbigniew Ziobro: totalne zaostrzenie kar, ograniczenie zawieszenia i kar wolnościowych oraz zaostrzenie warunków przedterminowego zwolnienia, aż do odebrania prawa do niego. Nad projektem PiS pracował od dłuższego czasu, ujawnił go w styczniu i zebrał wyłącznie krytyczne recenzje prawników, RPO czy Fundacji Helsińskiej. Teraz zdarzyła się niepowtarzalna okazja, by przemycić go pod pretekstem walki z pedofilią.
Fundamentalna zmiana prawa karnego odbywa się w trybie 48-godzinnym, bez publicznej debaty, z ograniczonym czasem na debatę w Sejmie. I z szantażem dla opozycji: jeśli nie będziecie głosować „za”, to znaczy, że jesteście obrońcami pedofilów. Na tydzień przed wyborami to całkiem celny strzał. Według regulaminu Sejmu pierwsze czytanie nowelizacji kodeksu można przeprowadzić najwcześniej w dwa tygodnie po doręczeniu projektu posłom. Tu posłowie mieli kilkanaście godzin. Marszałek Sejmu skorzystał ze swojej prerogatywy, by wyjąć ten projekt spod kodeksowego reżimu. Ani słowem nie uzasadnił dlaczego.
Czytaj więcej: Partyjne pomysły na walkę z pedofilią
Co PiS zmienia w prawie
Pod pretekstem „zaostrzenia kar dla pedofilów” PiS zmienia kilkadziesiąt przepisów kodeksu karnego. Znosi górną granicę kary (obecnie 25 lat). Będzie można orzekać od grzywny do dożywocia. Wprowadza się obowiązek sądu, by sądził jak dorosłych już 15-latków, którzy po raz drugi popełnili poważne przestępstwo przeciwko życiu, zdrowiu lub wolności seksualnej.