Jak donosi poniedziałkowa „Gazeta Wyborcza”, premier Mateusz Morawiecki kupił w 2002 r. od proboszcza parafii im. św. Elżbiety we Wrocławiu 15 hektarów gruntu, które parafia otrzymała pięć lat wcześniej. Ziemia trafiła w ręce duchownych na mocy decyzji wojewody Witolda Krochmala (AWS). W jej świetle parafie rzymsko-katolickie mogą przejmować grunty po byłych parafiach niemieckich. Kontrowersyjna wydaje się cena, którą za te ziemie płaci pięć lat później Morawiecki – 700 tys. zł. Tymczasem – jak podaje „Gazeta” – były wyceniane na 4 mln zł.
Cenne działki Mateusza Morawieckiego
Morawiecki zapewniał, że kupując działkę, nie znał planów zagospodarowania terenu (ich przygotowanie wystartowało rok przed transakcją i był to fakt publicznie znany). Zarazem domyślał się, że miasto będzie się rozwijać w tym kierunku, i sam podawał w kurii numery działek, którymi byłby zainteresowany. W 2003 r. uchwalono plany zagospodarowania terenu dla nabytych już przez Morawieckiego działek. Zapisano w nich, że przez jego środek ma przebiegać „ulica główna ruchu przyspieszonego”.
„Gazeta” sugeruje, że premier – wówczas radny sejmiku dolnośląskiego – kupował działki, wiedząc, że jeśli powstanie na nich jakaś infrastruktura, to zostanie sfinansowana z publicznych pieniędzy. Miasto musi odkupić działkę pod postawienie drogi. A ceny gruntów poszły od 2002 r. w górę. Gdyby Morawiecki chciał sprzedać całą działkę, to nie wziąłby mniej niż 70 mln zł.
Czytaj także: Triki, gesty i chwyty Morawieckiego
PiS walczy z reprywatyzacją, dzięki reprywatyzacji się wzbogaca
Zanim Morawiecki rozwinął swoją polityczną karierę, przepisał działkę na żonę Iwonę.