Kto da więcej? Trwa polityczna licytacja, kto chce szerszej lustracji majątków ludzi władzy. Uruchomił ja tekst w „Gazecie Wyborczej” ujawniający, że premier Mateusz Morawiecki nie wpisał w oświadczeniu majątkowym działek wartych – wedle różnych szacunków – od 35 do 60 mln zł, bo podarował je żonie, z którą przeprowadził rozdzielność majątkową.
Władza płaci za interesy Morawieckiego
Najpierw Grzegorz Schetyna ogłosił projekt PO „Czyste ręce”, który przewiduje, że lustracji majątkowej mają być poddani małżonkowie: prezydenta, premiera, marszałków i wicemarszałków Sejmu i Senatu, wicepremierów i ministrów. Przelicytował go Jarosław Kaczyński. Zapowiedział projekt ustawy o ujawnianiu majątków nie tylko małżonków, ale też dzieci i bliskiej rodziny posłów, członków rządu, wojewodów, wicewojewodów, marszałków, wicemarszałków. I powołanie specjalnej komisji do sprawdzania tych oświadczeń i źródeł dochodów (CBA widać nie wystarczy).
Tak więc za interes życia państwa Morawieckich zapłacą inni funkcjonariusze władzy. Podobnie było rok temu, gdy na jaw wyszły wysokie nagrody przyznane ministrom przez premier Beatę Szydło. Zapłacili za to posłowie i samorządowcy, którym PiS obniżył uposażenie.
Daniel Passent: