Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Władza mrozi

Zbigniew Ziobro Zbigniew Ziobro Jakub Ociepa / Agencja Gazeta
Tego jeszcze nie było: Ministerstwo Sprawiedliwości straszy procesem cywilnym naukowców z Fundacji Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego za opinię prawną.

Najpierw opozycja uliczna, sędziowie i prokuratorzy, dziennikarze – teraz prawnicy. Władza polityczna usiłuje zamrozić debatę publiczną. Walczy nie argumentami, a pozwami i prywatnymi aktami oskarżenia.

Prawna przemoc PiS

Z opiniami się polemizuje, a nie je zwalcza. PiS woli kneblować, niż dyskutować. Liczba pozwów i prywatnych aktów oskarżenia wytaczanych przez funkcjonariuszy władzy PiS za rozmaite wypowiedzi rośnie. Telewizja Polska wniosła je przeciwko Rzecznikowi Praw Obywatelskich Adamowi Bodnarowi i konstytucjonaliście prof. Wojciechowi Sadurskiemu za krytyczne wypowiedzi o atmosferze nienawiści do przeciwników politycznych kreowanej przez TVP i jej możliwym związku z zabójstwem prezydenta Gdańska (obaj wygrali proces w pierwszej instancji).

Prezes NBP Adam Glapiński wytoczył procesy dziennikarzom „Gazety Wyborczej”, która pisała o jego roli w intrydze prowadzącej do przejmowania banków „za złotówkę” i faworyzowaniu dwóch pracownic zarobkami większymi niż innych dyrektorów departamentów w NBP. Minister Gospodarki Morskiej Marek Gróbarczyk zapowiedział złożenie pozwu przeciwko posłom PO Krzysztofowi Brejzie i Sławomirowi Nitrasowi za wpisy na Twitterze, które – jego zdaniem – podważają zaufanie do rzetelności działania Urzędu Morskiego w Szczecinie.

Nowy minister edukacji Dariusz Piontkowski groził podczas wywiadu dziennikarce Radia ZET pozwem za to, że powiedziała, że był skazany za podpisywanie dokumentów już po odwołaniu go z funkcji wojewody. Prezes partii rządzącej Jarosław Kaczyński złożył pozew przeciwko spółce Agora, wydawcy „Gazety Wyborczej”, i pozwy przeciw posłom PO Krzysztofowi Brejzie i Marcinowi Kierwińskiemu za wypowiedzi w sprawie związanej z PiS spółki Srebrna i niezapłacenia austriackiemu deweloperowi za wykonaną pracę w związku z planami budowy „bliźniaczych wież” w Warszawie.

To tylko niektóre przykłady z ostatnich kilku miesięcy.

Pozew czy prywatny akt oskarżenia kierowany przez instytucje władzy lub wysokiego funkcjonariusza władzy to prawna przemoc. Sędziowie są (mimo starań PiS) ciągle niezawiśli, ale sam fakt bycia w sporze sądowym z władzą jest znacznie większą opresją niż każdy inny sądowy spór. Szczególnie teraz, gdy władza polityczna zyskała kontrolę nad prezesami sądów i wydziałów.

Nowa jakość: pozwy za opinię prawną

Ale pozew za opinię prawną – to zupełnie nowa jakość. Godzą nie tylko w wolność debaty publicznej, ale też w wolność badań naukowych. Po trzech dniach od opublikowania w tej sprawie komunikatu na stronie ministerstwa, minister Zbigniew Ziobro wycofał się z tego zamiaru. Według Radia RMF miał tego zażądać Jarosław Kaczyński, choć prawdopodobnie nie tyle przez wzgląd na wolność debaty publicznej, co w przekonaniu, że proces byłby przegrany.

Ale niezależnie od wycofania się z zamiaru złożenia pozwu, już sama jego zapowiedź można potraktować nie tylko jako próbę zastraszenia kolejnego środowiska – tym razem prawniczego. Także jako odwet za skompromitowanie najnowszego dzieła ministerstwa sprawiedliwości: totalnego zaostrzenia Kodeksu karnego, co właśnie zostało uchwalone. Opinie prawne, które złożyli do nowelizacji naukowcy z Fundacji Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego, oprócz krytyki bezrefleksyjnego zaostrzania kar wytknęły też dziesiątki błędów, niekonsekwencji i absurdów tej nowelizacji. Wiele z nich poprawiono w Senacie, co jest najlepszym dowodem, że nowelizacja była niechlujna. Ośmieszyło to jej twórców, w tym jej patrona – ministra Zbigniewa Ziobrę.

W ponad stustronicowej opinii znalazł jeden punkt, który ministerstwo kwestionuje: że konsekwencją zmian będzie złagodzenie odpowiedzialności prezesów niektórych spółek Skarbu Państwa za korupcję. Ale w opublikowanym na stronie internetowym komunikacie uderza w wielki dzwon: „Zaufanie do wymiaru sprawiedliwości to fundament państwa prawa, państwa demokratycznego i uczciwego. Dlatego państwo nie może tolerować kłamstwa, które uderza w jego podstawy, które sprawia, że zaufanie obywateli zostanie zachwiane”. Jakże kruche musi być owo zaufanie, skoro może je zrujnować kilka zdań na temat jakiegoś przepisu! I jak bardzo ministerstwo nie wierzy we własną wiarygodność, skoro uznało, że opinia publiczna nie zaufa jego argumentom, wiec musi posłużyć się sądem, by ją przekonać.

Czytaj także: Na straży praworządności. Odbył się II Kongres Prawników Polskich

A przy okazji samo posługuje się „kłamstwem” – by pozostać w poetyce wydanego przez nie oświadczenia. Pisze w nim bowiem, że opinię napisali profesorowie i „doktoranci”, podczas gdy – co bez wątpliwości wynika z podpisów pod nią – to nie „doktoranci”, czyli osoby ubiegające się o tytuł naukowy doktora, ale prawnicy, którzy już taki tytuł: doktora nauk prawnych, uzyskali.

Nieracjonalny i niehumanitarny Kodeks karny Ministerstwu się podoba

Ministerstwo nie kwestionuje zarzutu, że tryb uchwalenia ustawy w Sejmie jest niekonstytucyjny, bo marszałek Sejmu Marek Kuchciński z niewyjaśnionych powodów uznał, że nowelizacja nie jest zmianą kodeksu, wobec czego nie skierował jej na dłuższą ścieżkę legislacyjną przeznaczoną dla zmian w kodeksach. Nie kwestionuje zarzutu, że Senat wykroczył poza swoje kompetencje, zmieniając przepisy, które nie były przedmiotem sejmowej nowelizacji. Nie kwestionuje, że wprowadzenie kary dożywocia bez możliwości warunkowego zwolnienia jest sprzeczne z zakazem okrutnego i nieludzkiego karania i z zasadą poszanowania ludzkiej godności, co wynika z wielu orzeczeń Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Nie kwestionuje zarzutu, że wiele ze zmian mających na celu wymuszenie na sądzie wyższych wyroków jest sprzeczne z zasadą sądowego wymiaru kary i obowiązkiem brania pod uwagę nie tylko czynu, ale też okoliczności jego popełnienia, motywów i sytuacji sprawcy. Że zmiany tworzą paradoksalne sytuacje, gdy za ciężkie skrzywdzenie człowieka grozić będzie niższa kara niż za kilkukrotną kradzież (podnosi się kary za recydywę do poziomu, jaki był w PRL-u i za ciąg przestępstw). Nie kwestionuje zarzutu, że tak skonstruowane kary to nie sprawiedliwa odpłata, ale odwet. I to w sytuacji, gdy przestępczość sukcesywnie spada, a ludzie czują się bezpieczni.

Czytaj także: Ziobro nie gwarantuje bezstronności śledztwa ws. morderstwa Pawła Adamowicza

A więc nie kwestionuje tego, że polski Kodeks karny staje się nieracjonalny i niehumanitarny. To, jego zdaniem, nie zachwieje zaufaniem ludzi do wymiaru sprawiedliwości. Widać nie uważa braku humanitaryzmu za ujmę, a wręcz za zaletę.

Zbigniew Ziobro ministrem strachu, represji i eliminacji

To nie dziwi, zważywszy, że Zbigniew Ziobro od lat opowiada się za tym, żeby polityka karna polegała na odstraszającej represji. Powtarza, że resocjalizacja to fikcja. A przestępcy powinni mieć w więzieniach takie warunki, by bali się tam wrócić. Że prawa powinni mieć nie sprawcy, ale ofiary. Zatem neguje podstawową dla wymiaru sprawiedliwości i praw człowieka zasadę równości broni i europejskie standardy więzienne. Ideałem mogą być dla niego warunki w rosyjskich więzienia. Tyle że mimo wysokiej śmiertelności więźniów w rosyjskich więzieniach nie odstrasza to Rosjan od popełniania przestępstw.

Polityka karna Zbigniewa Ziobry to walka z przestępczością za pomocą nieustannego zaostrzania kar i eliminacji ze społeczeństwa osób popełniających przestępstwa. Przywrócenie kary śmierci łączyłoby się z wykluczeniem Polski z Rady Europy i dalszym izolowaniem w Unii Europejskiej, co się nie opłaca. Ale fizyczna eliminacja może się też odbywać przez dożywocie. Jednak to kara najwyższa, więc nie można jej orzekać za każde przestępstwo. Dlatego wynajduje się wytrychy. Pierwszy sporządził poprzedni rząd z inicjatywy Jarosława Gowina: ustawa „na bestie”, czyli bezterminowa izolacja po odbyciu kary za przestępstwo przeciwko życiu i zdrowiu lub wolności seksualnej. Teraz, pod pretekstem reakcji na zabójstwo prezydenta Gdańska, przygotowuje się kolejną zmianę, dzięki której będzie można dożywotnio eliminować także osoby skazane za inne przestępstwa – np. przeciwko mieniu. Jeśli doszuka się u nich choroby lub zaburzeń psychicznych mogących stanowić zagrożenie – mogą być z więzienia posłani do szpitala psychiatrycznego. Może to też spotkać osoby skazane za inne przestępstwa. Np. za nowe przestępstwo wprowadzone przez Zbigniewa Ziobrę: nieumyślnego wydania fałszywej opinii przez biegłego. Jak można nieumyślnie sfałszować opinię? Nikt nie wie, ale straszak na biegłych w postępowaniach sądowych jest.

Czytaj także: Więzienie dla lekarzy. Zbigniew Ziobro chce zaostrzenia kar za błędy lekarskie

Prawnicy też nie dają się zastraszyć

Polska ma dwukrotnie wyższy poziom prizonizacji, czyli liczby więźniów na 100 tys. mieszkańców niż wynosi średnia w Unii, i najwyższą w Europie (poza Rosją). A mamy niższy poziom przestępczości.

Prawnicy publicznie skrytykowali tę politykę. Nie tylko w opiniach prawnych do nowelizacji Kodeksu karnego. Krakowscy członkowie Komitetu Nauk Prawnych PAN ogłosili apel do prezydenta o zawetowanie zmian w Kodeksie karnym. „Jako prawnicy zdajemy sobie sprawę z wadliwości i społecznej szkodliwości wprowadzanych tą ustawą uregulowań, z kłamliwości jej publicznych uzasadnień, jak i z tego, że ustawa uchwalana była w niedopuszczalnym trybie, bez żadnej rzeczowej konsultacji, bez wysłuchania ekspertów, w warunkach paniki moralnej i silnych społecznych emocji. Taki sposób zmiany prawa gwałci zasady poprawnej legislacji koniecznej w państwie prawa. (...) Ustawa zaostrza do granic barbarzyńskich i tak surowe, dotąd przewidziane w kodeksie kary, podważa sens resocjalizacji. (...) Po nowelizacji sąd przy wydaniu wyroku ma uwzględnić „społeczne oddziaływanie prawa”. Wynika z tego, że to nie sąd wyrokiem ma wpływać na społeczne poczucie sprawiedliwości, ale odwrotnie – społeczne poczucie sprawiedliwości ma być determinantą wymiaru jednostkowej kary! W konsekwencji kara stanie się prymitywnym odwetem, praktykowanym w zamierzchłych czasach, po wielokroć zdyskwalifikowanym jako nieefektywny i nieskuteczny. Przyjęte w nowelizacji rozwiązania pozostają w sprzeczności z przepisami Konstytucji RP i międzynarodowymi zobowiązaniami Polski, w szczególności z Europejską Konwencją o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. (...) W sytuacji, gdy ta zła ustawa została w sposób tak skandaliczny, bezrefleksyjny, pod silną presją populizmu przyjęta przez parlament, tylko Pana veto może powstrzymać wejście jej w życie i wyrządzenie trudnych do przewidzenia nieodwracalnych szkód społecznych, nieodwracalnych szkód poniesionych przez poszczególnych ludzi, szkód dla Polski”.

Chyba szykuje się nowy pozew...

Prawnicy nie dali się zastraszyć. Nie dali się zastraszyć obywatele z opozycji ulicznej tysiącami spraw o wykroczenia i przestępstwa. Nie dali się zastraszyć sędziowie, część prokuratorów, dziennikarze.

PiS usiłuje strachem uciszyć kolejne grupy społeczne. Jak dotąd z marnym skutkiem. Także dzięki sędziom, którzy orzekając w tych sprawach, trzymają się standardu wolności debaty publicznej, nieoceniania prawdziwości opinii i zasady, że władza podlega krytyce – i to ostrzejszej niż zwykli obywatele.

Czytaj także: Minister sprawiedliwości chce zniesienia tajemnicy adwokackiej, lekarskiej czy dziennikarskiej

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną