Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Sędziego Mazura prozaiczne zaćmienie umysłu

Sędzia Leszek Mazur, przewodniczący neo-KRS, zapomniał wpisać 100 tys. zł do oświadczenia majątkowego. Sędzia Leszek Mazur, przewodniczący neo-KRS, zapomniał wpisać 100 tys. zł do oświadczenia majątkowego. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Leszek Mazur nie jest żoną Cezara, ale jako sędzia też powinien być poza podejrzeniami. A nie jest. Nie tylko w efekcie wątpliwego oświadczenia majątkowego.

Sędzia powinien wykazywać się precyzją w myśleniu i działaniu, doskonale znać obowiązujące prawo i, oczywiście, być po prostu uczciwym człowiekiem.

Sędzia zapomniał o 100 tys. zł

Leszek Mazur z fotela sędziego sądu okręgowego w Częstochowie dotarł na fotel szefa neo-KRS. Tak bowiem można nazywać ciało, które z woli partii rządzącej zastąpiło konstytucyjną Krajową Radę Sądownictwa, a w rzeczywistości zostało wybrane w całości przez polityków, jest więc od nich zależne i w efekcie przykłada rękę do destrukcji wymiaru sprawiedliwości i władzy sądowniczej.

Teraz okazuje się, że sędzia/przewodniczący Mazur nie wpisał do oświadczenia majątkowego za ubiegły rok prawie 100 tys. zł. Jego pierwsze tłumaczenie (dla portalu Onet) brzmiało rozbrajająco: „Temat jest prozaiczny, po prostu zapomniałem wpisać dochody z KRS do oświadczenia majątkowego”. Potem sędzia/przewodniczący zmienił nieco zeznania. Wydał komunikat sugerujący, że miał prawo nie wpisywać do oświadczenia części dochodów, bo potraktował je jako „uzyskiwane w związku z pełnieniem urzędu na stanowisku sędziowskim”, a przecież – jak utrzymuje – gdyby nie był sędzią, to nie mógłby w ogóle uzyskiwać tych dochodów.

Czytaj także: Czy polskie sądy będą niezawisłe?

Leszek Mazur nie jest żoną Cezara

Kłopot w tym, że obie linie obrony są kompromitujące. Pierwsza świadczyć może o posuniętym do skrajności myślowym bałaganiarstwie. Ewentualne zaćmienie pamięci dotyczy wszak sumy niebagatelnej.

Reklama