Kraj

PiS odcina się od Ziobry. Skąd ta niewdzięczność?

Zbigniew Ziobro Zbigniew Ziobro Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Rzuca się w oczy niewdzięczność okazywana Ziobrze, który ma de facto największą władzę w kraju. PiS nie broni już ministra, który wykonywał najważniejsze politycznie zadanie tego rządu: przejęcie władzy sądowniczej.

Praworządność i prawa człowieka to łącznik między dwoma wydarzeniami środowej nocy w Sejmie: dyskusją nad wnioskiem o odwołanie ministra sprawiedliwości i sprawozdaniem z rocznej działalności RPO. Zbigniewowi Ziobrze opozycja wytykała łamanie praworządności, rzecznik Adam Bodnar wytykał władzy łamanie praw obywatelskich.

Zarzuty opozycji wobec szefa resortu są następujące: nieudolność w reformowaniu sądownictwa, bo nie poprawiła się jego sprawność, brak skutecznych reform procedur, niszczenie gwarancji niezawisłości sędziowskiej i niezależności sądów, polityczne sterowanie śledztwami (w tym sprawa budowy dwóch wież i doniesienia przeciwko prezesowi Kaczyńskiemu). I oczywiście afera hejterska.

Czytaj także: Wniosek o wotum nieufności dla Zbigniewa Ziobry odrzucony

Zbigniew Ziobro bronił się sam

Wszystko to zarzuty najcięższego kalibru, ale już do nich przywykliśmy. Nowe było to, że PiS nie bronił Ziobry. Nie bronił ministra, który wykonywał najważniejsze politycznie zadanie tego rządu: przejęcie władzy sądowniczej. Skąd ta niewdzięczność?

W obronie ministra stanął tylko jego podwładny wiceminister Michał Wójcik. I to też bez wielkiego ognia.

Reklama