Kraj

Wniosek o wotum nieufności dla Zbigniewa Ziobry odrzucony

Sejmowa debata nad wnioskiem Platformy Obywatelskiej o odwołanie Zbigniewa Ziobry Sejmowa debata nad wnioskiem Platformy Obywatelskiej o odwołanie Zbigniewa Ziobry Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Po wybuchu afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości wniosek o wotum nieufności dla Zbigniewa Ziobry złożyli posłowie Platformy Obywatelskiej – Koalicji Obywatelskiej. We wtorek Sejm głosami posłów PiS odrzucił go.

Afera z farmą trolli w resorcie Zbigniewa Ziobry została ujawniona przez portal Onet.pl. Zorganizowana grupa sędziów hejterów pod wodzą wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka (już zdymisjonowanego) szkalowała sędziów, którzy przeciwstawiali się „dobrej zmianie” w sądownictwie. Tych, którzy mieli odwagę otwarcie nie zgadzać się na przejmowanie władzy sądowniczej przez rządzący PiS. Jak wynikało z publikacji Onetu, a także „Gazety Wyborczej” i OKO.press, hejterzy korzystali z informacji z teczek personalnych sędziów w resorcie, u rzecznika dyscyplinarnego i w sądach, gdzie prezesami są ludzie Ziobry.

Czytaj też: Tajfun „Emilia” i niewsadzanie za czynienie dobra

Budka: Ktoś wierzy, że Ziobro o hejcie nie wiedział?

We wtorek wnioskiem posłów PO-KO o wyrażenie wotum nieufności dla ministra sprawiedliwości zajmowała się najpierw sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka. Niespodzianki nie było, zaopiniowała go negatywnie. Na sali plenarnej wniosek uzasadniał poseł Borys Budka.

Mówił m.in. o niszczeniu wymiaru sprawiedliwości przez PiS, o wydłużeniu czasu postępowań sądowych czy o wypuszczaniu bubli prawnych, które trzeba było natychmiast poprawiać lub wycofywać się z nich.

„Jesteście odpowiedzialni przed Polakami za to, że w ministerstwie, które ma w nazwie sprawiedliwość, dopuszczono do systemowej machiny nienawiści. Nie zgadzamy się na to, by w ministerstwie w sposób zorganizowany dochodziło do przemysłu nienawiści. Zostały tam zatrudnione osoby, które nigdy nie powinny się tam znaleźć. Nie usłyszeliśmy nawet słowa »przepraszam«” – mówił poseł PO-KO. I dodawał: „Jeżeli państwo wierzycie, że Zbigniew Ziobro nic nie wiedział, dajecie świadectwo, że taka osoba nie powinna być prokuratorem generalnym. Ten wielki szeryf, który występował w sprawach mniejszej wagi, nagle przez pięć miesięcy nie ma pojęcia” – dodał.

Wniosek poparły kluby PSL i Kukiz ’15. „Mieliście być książętami sprawiedliwości, a jesteście rycerzami hejtu i nienawiści” – mówił m.in. do polityków PiS lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz.

Cztery lata rządów PiS: Straciliśmy renomę państwa praworządnego

Morawiecki broni Ziobry: Sytuacja naprawiona

Ziobro, sam odpowiadając na wniosek o wotum nieufności z powodu hejterskiej afery w jego resorcie, mówił o niej niewiele. Wspominał za to o sukcesach „reformy” w wymiarze sprawiedliwości, odzyskaniu miliardów złotych dzięki walce z mafią vatowską czy przejmowaniu majątków gangsterów. Kiedy w końcu odniósł się do meritum wniosku, nie powiedział niczego, czego już nie słyszeliśmy. „Wyciągnąłem konsekwencje wobec wszystkich osób, co do których są podejrzenia. Zareagowaliśmy odmiennie niż wy reagujecie w takich sytuacjach” – mówił. Już tydzień temu na jednej z konferencji uznał, że w tej sprawie zachował się „modelowo”.

Po nim na mównicę wyszedł premier Mateusz Morawiecki. Retoryka się nie zmieniła. „W tej sprawie zadziałaliśmy szybko i właściwie. Minister Ziobro zareagował natychmiast. To była sprawa, którą można nazwać kłótnią w rodzinie sędziów. (…) Wasz wniosek jest bezprzedmiotowy. Odnosicie się do rzeczywistości, która została naprawiona” – mówił szef rządu. Dodawał, że hejt jest po obu stronach środowiska, i zarzucał opozycji, że „nie dostrzegała piramidy Amber Gold, a domaga się od ministra, żeby kontrolował telefony swoich podwładnych”.

W głosowaniu PiS nie miał problemu, żeby wniosek o wotum nieufności dla Ziobry odrzucić. 240 posłów było przeciw, 174 za, 7 się wstrzymało.

Czytaj też: Ministerstwo Szczucia. Jak wykończyć sędziów rękami sędziów

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Dyrektorka odebrała sobie życie. Jeśli władza nic nie zrobi, te tragedie będą się powtarzać

Dyrektorka prestiżowego częstochowskiego liceum popełniła samobójstwo. Nauczycielka z tej samej szkoły próbowała się zabić rok wcześniej, od miesięcy wybuchały awantury i konflikty. Na oczach uczniów i z ich udziałem. Te wydarzenia są skrajną wersją tego, jak wyglądają relacje w tysiącach polskich szkół.

Joanna Cieśla
07.02.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną