W Düsseldorfie zorganizowano w piątek konferencję Olgi Tokarczuk, którą dzień wcześniej – obok Austriaka Petera Handkego – ogłoszono laureatką Literackiej Nagrody Nobla.
Baczyński: Nie wybieramy zwycięzcy kampanii, ale własną przyszłość
Tokarczuk: To wszystko są złe znaki
Jeszcze w czwartek, po ogłoszeniu werdyktu, Tokarczuk powiedziała m.in.: „Ta nagroda idzie do Europy Centralnej, co jest nietypowe, wręcz niesamowite. Dla mnie jako Polki to znak, że mimo wszystkich problemów z demokracją w moim kraju wciąż mamy coś do powiedzenia światu”. Dziś dziennikarze cytowali pisarce polityka PiS Jacka Sasina, który stwierdził: „Wielu celebrytów i artystów uznało, że ich misją jest wypowiadanie się na temat polityki”.
„Żyjemy w takim świecie, w którym trudno być tylko pisarką i zaraz jest się w oku cyklonu politycznego. Nie uważam się za pisarkę polityczną, ale jestem obywatelką. Polityka nie jest domeną polityków, polityka jest domeną ludzi, którzy żyją w systemach politycznych i ponoszą konsekwencje wyborów politycznych – mówiła w Düsseldorfie Tokarczuk. – Powiedziałam wczoraj to, co leży mi na sercu. Jako obywatelka martwię się o sytuację w swoim kraju. W tę niedzielę mamy wybory, uważam, że to są najważniejsze wybory od 1989 r. i od nich będzie zależało, w jakim miejscu znajdzie się mój kraj. Czy będzie to kraj rządzony demokratycznie. Czy będzie to kraj, który należy do Europy, czy taki, który oddziela się od tej demokratycznej wspólnoty europejskiej i idzie w jakimś bliżej nieokreślonym kierunku”.